include ('strukt.php'); ?>
Za miesiąc, 4 czerwca mija trzynasta rocznica wyborów parlamentarnych, które odmieniły oblicze naszego państwa. Rocznica ta jest dobrą okazją dla dokonania oceny przemian ustrojowych, których byliśmy uczestnikami. Niestety internetowa forma opracowania nakłada poważne ograniczenia co do objętości materiału, który chciałbym zaprezentować. Musiałem zatem dokonać selekcji bogatego materiału statystycznego, wybierając te wskaźniki, które – moim zdaniem – najlepiej oddają istotę zmian. Zmiany, które zaszły w życiu społeczno- gospodarczym miały charakter nie tylko ilościowy, lecz przede wszystkim jakościowy. Koniecznością zatem jest przedstawienie wskaźników jakościowych, które wszakże nie są interesujące medialnie. Z uwagi na dostępne materiały, zasadniczy okres analizy obejmuje lata 1990-1999.
Nie ukrywam, że jestem socjalistą, stąd też ocena przemian gospodarczych z natury rzeczy będzie ukierunkowana na społeczne skutki. Stoję na stanowisku, że podstawowym kryterium oceny systemu gospodarczego jest stopień zaspokojenia potrzeb materialnych, kulturowych i duchowych wszystkich członków społeczeństwa. System nie może otrzymać pozytywnej oceny tylko z tego powodu, iż zostały wdrożone w życie określone modele makroekonomiczne, że zostały osiągnięte wybrane wskaźniki statystyczne, np. zbilansowany budżet centralny. Dlatego właśnie, w swojej analizie skupię się przede wszystkim na sferze społeczno-kulturowej i gospodarczej, pominę zaś całkowicie obszar polityki, a także techniczne wskaźniki gospodarcze w miernym stopniu związane z poziomem życia.
Niewątpliwie pozytywną zmianą, jaka zaszła jest swoisty boom na wyższe wykształcenie. O ile jeszcze w roku 1990 liczba absolwentów uczelni wyższych ukształtowała się na poziomie 56 tys. osób, to w roku 2000 przekroczyła 215 tys. [1], a liczba studiujących przekroczyła 1,4 miliona [2] Wzrósł zatem pożądany odsetek osób legitymujących się wyższym wykształceniem. Pojawiło się prywatne szkolnictwo, w tym także szkolnictwo wyższe. Zdania co do jakości kształcenia w tych nowych jednostkach są wśród badaczy podzielone. Badania niezależnych ośrodków nie potwierdziły dobroczynnego wpływu na skuteczność i jakość nauczania indywidualnej odpłatności. Prywatne uczelnie mimo subsydiów państwowych i inkasowania sowitego czesnego nie zdołały utworzyć choćby własnego elementarnego księgozbioru. Podobnie ma się rzecz, gdy chodzi o wyposażenie w naukowy sprzęt.
Niestety, pozytywnym zjawiskom w nauczaniu wyższym towarzyszy zastraszająca, wręcz katastrofalna sytuacja na pozostałych szczeblach nauczania i wychowania. W okresie 1990-1999 liczba placówek oświatowych świadczących zajęcia i opiekę pozaszkolną zmalała z 598 do 356 [3], w tym ogrody jordanowskie – spadek z 51 do 18, ogniska pracy pozaszkolnej – spadek z 272 do 81. W rezultacie cięć finansowych spadła liczba uczniów uczestniczących w zajęciach pozaszkolnych (kół zainteresowań) z 514 tys. w roku 1990 do 367 tys. w roku 1999 [3], choć okres lat 90. cechowała wysoka liczebność populacji uczniów, związana z wyżem demograficznym z lat 70. i 80.
Nakłady na naukę od 1990 r systematycznie maleją i w 1999 wyniosły 4,6 mld zł, tj. 0,72% PKB [4]. Spadła liczba jednostek naukowo badawczych z 390 ('90) na 342 ('99) [5], wzrosła
natomiast liczba uczelni wyższych z 80 na 115. Spadła liczba bibliotek naukowych z 1274 do 1209 w 1999r.[6] Wzrosła liczba finansowanych przez KBN projektów naukowych z 2598 na 7596 [7], co oznacza, że realne nakłady na jeden projekt znacząco się obniżyły.
O ile na polu edukacji można znaleźć pozytywy, to w przypadku kultury sprawa przedstawia się dramatycznie. Nakład książek i broszur spadł z 175 mln egz. w roku 1990 do 78 mln w roku 1999 [8]. Najdotkliwszy był spadek wydanej literatury dla dzieci i młodzieży - z 19 mln egz. do 4,6 mln egz.. Spadły nakłady książek popularnonaukowych o 2/3, osiągając nędzny poziom 21 mln egz. Struktura wydawanych tytułów wyraźnie ewoluuje w kierunku literatury pięknej, przy czym w tej kategorii zawierają się także liczne serie Harlequinn.
Niejednoznacznie przedstawia się sytuacja czytelnictwa prasy. O ile liczba tytułów magazynów wzrosła z 3 do 5,5 tys. [9], to rozwój dotyczy głównie prasy kobiecej, która w opinii odbiorców nie należy do lektury wymagającej i ambitnej. Spadła natomiast wyraźnie (o połowę) zarówno liczba tytułów, jak i nakłady wydawanej prasy codziennej.
Dramatycznie przedstawia się sytuacja bibliotek i księgozbiorów publicznych. O ile jeszcze w 1990 roku Polska posiadała 10269 bibliotek oraz 17 565 tzw. punktów bibliotecznych, to dziesięć lat później było ich odpowiednio 9046 i 2870 [10]. Najgłębszy spadek dotyczy obszarów wiejskich – ubytek 880 bibliotek oraz 12 994 punktów bibliotecznych. Księgozbiór nie uległ powiększeniu, lecz niewielkiej redukcji z 136,6 mln woluminów w 1990r do 135,3 mln w 1999 [10]. W rankingach zakupów nowych zbiorów na 1000 mieszkańców jesteśmy na 3 miejscu od końca w Europie. Wyprzedzają nas nawet takie kraje jak Estonia czy Białoruś.
Pozytywny akcent zanotowały muzea, galerie sztuki, teatry. Liczba stałych muzeów wzrosła z 563 do 623 [10], liczba zorganizowanych wystaw - z 2395 do 3578, galerii - z 174 do 215, teatrów i instytucji muzycznych - z 170 do 190. Niestety spadły wyraźnie nakłady publiczne na kulturę i sztukę, co odbiło się negatywnie na repertuarze. Najbardziej widoczna negatywna tendencja występuje w przemyśle filmowym. Spadła liczba kręconych filmów krótkometrażowych z 686 do 380, a także fabularnych długometrażowych z 31 do 24 [11]. Te produkcje, które opuszczają studia filmowe w dużej mierze wzorowane są na kinie hollywoodzkim, które – jak wiadomo – nie należy do kina o wysokim poziomie artystycznym.
Na sam koniec dodam, że spadła liczba organizacji i klubów sportowych z 29557 na 11898.
Podstawowym miernikiem poziomu życia ludności jest dochód narodowy przeliczony na jednego mieszkańca. W okresie 1989-2001 Produkt Krajowy Brutto wzrósł realnie o 27%, przy czym w latach 1989-1991 dochód spadł o ok. 18%, podczas gdy w okresie 1992-2001 wzrósł o 55,7% [12].
Niestety, ani globalna wartość PKB, ani wskaźniki obrazujące jego dynamikę (wzrost lub spadek), nie mówią nic, jak rozwijały się poszczególne regiony kraju. Jak powszechnie wiadomo, że liberalny model gospodarki, który Polska obrała po 1989r, zasadniczo powoduje rozwój dużych aglomeracji miejskich, podczas gdy regiony małoliczne, o niskiej gęstości zaludnienia nie tylko się nie rozwijają, ale wręcz mają tendencje do regresu. Tak to przynajmniej wygląda w statystykach międzynarodowych (Ameryka Łacińska, Azja, Afryka).
Spójrzmy zatem na dane GUS. Oto zestawienie PKB na jednego mieszkańca wg podregionów w 1999r:[13]
Wyszczególnienie PKB per dynamika wartości dodanej capita w zł (1995-99) ---------------------------------------------------------------------- POLSKA 15914 +23,3 DOLNOŚLĄSKIE 16273 +21,3 Legnicki 18879 Wrocławski 11196 m. Wrocław 25285 KUJAWSKO-POMORSKIE 14121 +9,8 LUBELSKIE 11112 +11,7 Bialskopodlaski 9631 LUBUSKIE 14444 +13,8 ŁÓDZKIE 14497 +23,0 m. Łódź 20645 MAŁOPOLSKIE 14231 +24,5 Nowosądecki 10091 m. Kraków 26330 MAZOWIECKIE 23760 +47,8 Ostrołęcko-siedlecki 9842 m. Warszawa 48217 OPOLSKIE 13320 +4,6 PODKARPACKIE 11685 +16,9 PODLASKIE 11580 +18,3 Łomżyński 8860 POMORSKIE 16120 +24,4 Słupski 11399 Gdańsk-Gdynia-Sopot 24376 ŚLĄSKIE 17565 +10,6 Północnośląski 13688 Centralny śląski 20666 ŚWIĘTOKRZYSKIE 12435 +21,3 WARMIŃSKO-MAZURSKIE 12341 +19,9 Ełcki 9915 WIELKOPOLSKIE 16747 +31,8 Koniński 12279 m. Poznań 32796 ZACHODNIOPOMORSKIE 15924 +19,9
Dominująca rolę obecnie odgrywa handel i usługi, który wytwarza 44% PKB, następnie przemysł 22% i budownictwo – ok. 6,5% przy stale spadającym udziale. Największy rozwój zanotowały następujące działy [14]:
Hotele i restauracje +63% (1995-99) Pośrednictwo finansowe +59% Handel i naprawy +29% Transport i łączność +29% Przemysł +28%
Nie ulega żadnej wątpliwości, że w okresie 1989-2001 przedsiębiorstwa produkcyjne, które przetrzymały przemiany, silnie zmodernizowały ciągi technologiczne, zmieniły sposób
zarządzania, co w efekcie dało wzrost wydajności w przeliczeniu na 1 zatrudnionego oraz jakości produkowanych towarów. Przy czym nie należy się łudzić, iż zmiany technologiczne przyniosły znaczące oszczędności w zużyciu energii i materiałów. Skutkowały one przede wszystkim podwyższeniem jakości produkowanych towarów oraz – co może być pewnym zaskoczeniem - wzrostem bezrobocia.
Poniżej przedstawiam kilka produktów i zużycie energii elektrycznej oraz surowca na ich
wyprodukowanie [15]:
Zużycie energii elektrycznej 1990 1999 Produkcja 1 t stali surowej z pieców elektrycznych 2906 MJ 2588 MJ Produkcja 1 t wyrobów walcowanych na gorąco 4407 MJ 2424 MJ Produkcja 1 t chloru metodą rtęciową 13745 MJ 13992 MJ Zużycie jednostkowe materiałów Uzysk tarcicy liściastej z drewna tartacznego 66,2 % 63,9 % Zużycie makulatury na 1t papieru i tektury 379 kg 402 kg Zużycie chlorku winylu na produkcję 1t polichlorku winylu 1036 kg 1010 kg
Wyszczególnienie 1990 1999 ------------------------------------------------------------------------- Mięso i tłuszcze tys. t 1628 1554 Mleko spożywcze w mln t 2037 1310 Przemiał zbóż w tys. t 3845 3135 Mieszanki paszowe tys. t 4968 3928 Czekolada w tys. t 20,0 94,4 Tkaniny bawełniane tys. km 428 179 Tkaniny wełniane tys. km 64,7 22,4 Obuwie łącznie z gumowym w mln par 105 50,4 Barwniki w tys. t 10,1 3,6 Tworzywa sztuczne w tys. t 627 1010 Wyroby farmaceutyczne (1990=100) 100,0 78,5 Środki do prania i mycia w tys.t 243 300 Szkło budowlane płaskie w km kw. 57,2 17,0 Cement w mln t. 12,5 15,6 Silniki spalinowe wysokopr. tys. szt. 21,0 18,3 Ciągniki rolnicze tys. szt. 35,4 8,5 Kombajny zbożowo-omłotowe w tys. szt. 5,0 0,2 Obrabiarki do metali w tys. szt. 27,6 16,5 Kuchnie gazowe w tys. szt 507 180 Systemy komputerowe (1990=100) 100,0 324,1 Maszyny elektryczne wirujące w mln. szt. 10,4 5,0 Przyrządy półprzewodnikowe w mln szt. 208,0 1,3 Odbiorniki radiofoniczne w tys. szt. 1433 138 Odbiorniki telewizyjne w tys. szt 748 5121 Samochody osobowe w tys. szt. 266 647
Jeśli wierzyć wskaźnikom GUS, które ukazują dynamikę przeciętnych dochodów pracowniczych i rodzin, to w okresie 1990-1999 płace realne wzrosły o 22%, a emerytury i renty o 29%. [17] Struktura płac zmieniła się zdecydowanie na gorsze, ponieważ stosunek średniego wynagrodzenia z najwyższej grupy zarobków do wynagrodzenia minimalnego zmienił się na niekorzyść najuboższych. O ile jeszcze w 1993r wynosił on 6,9 to w roku 1999 aż 31,4. Ogółem ponad 70% płac pracowniczych wzrastało wolniej, niż PKB, tymczasem wynagrodzenia kadry kierowniczej średniego szczebla rosły dużo szybciej i to ponad dwukrotnie! Smutna jest informacja, że połowa pracowników otrzymuje wynagrodzenie
„na rękę" do 1050 zł, natomiast 20% do 730 zł[18].
Niestety, nawet taka szczegółowa analiza nie oddaje prawdziwej sytuacji, gdyż opłaty za użytkowanie i utrzymanie mieszkania rosły wielokrotnie szybciej niż wykazuje to wskaźnik przeciętnego wzrostu cen i usług konsumpcyjnych. Nie dysponuję danymi dotyczącymi roku 1989 by móc dokonać właściwego zestawienia, lecz zrobiłem porównawcze zestawienie siły nabywczej „modelowej" rodziny z roku 1999 i 1986 [19]. Wynika z niego, iż po odliczeniu opłat stałych (za mieszkanie i transport) rodzina o średnich dochodach w III RP ma przeważającym wypadku niższą siłę nabywczą swoich dochodów od rodziny z grupy najbiedniejszej w PRL! Przykładowo biedna rodzina w PRL mogła zakupić 727 bochenków chleba 0,8kg a rodzina przeciętna a.d. 1999 mogła nabyć jedynie 621 szt., mleka: 1697 litrów PRL i 481 litrów w III RP, dla uczciwości dodam – drób : odpowiednio 92 i 212 kg [19]
Wraz ze zmianami strukturalnymi w gospodarce olbrzymie grupy pracowników zostały przesunięte do prywatnych przedsiębiorstw. Niestety, skutkiem tego było zazwyczaj obniżenie płacy.
Oto zestawienie przeciętnych płac brutto w roku 1999 wg form własności: [20]
Wyszczególnienie Sektor publiczny prywatny ------------------------------------------------------------------------------ Rolnictwo, łowiectwo i leśnictwo 1911 1190 Przemysł – działalność produkcyjna 1844 1542 Budownictwo 1776 1534 Handel i naprawy 2303 1443 Hotele i restauracje 1371 1175 Pośrednictwo finansowe 2317 3014 Administracja publiczna i obrona narod. 2178 2726 Ochrona zdrowia i opieka socjalna 1345 1240
Nie ulega żadnej wątpliwości, iż to właśnie bezrobocie jest najbardziej dotkliwym i gorzkim owocem przemian solidarnościowych. Od samego początku poziom bezrobocia systematycznie wzrasta tak, iż obecnie przekracza 18% ogółu ludności czynnej zawodowo, tj. 3,3 mln osób [23]. Są wśród nich pracownicy zlikwidowanych Państwowych Gospodarstw Rolnych, którzy po 13 latach transformacji nie mieli szczęścia znaleźć nowej pracy.
Najbardziej zagrożeni bezrobociem są ludzie młodzi w wieku do 24 lat. Ich odsetek wśród ogółu bezrobotnych zarejestrowanych w końcu marca br. wyniósł 28,8% [23] Najniższe bezrobocie występuje wśród osób z wyższym wykształceniem – 6,4%, następnie z wykształceniem średnim zawodowym – 16,1%, średnim ogólnokształcącym – 22,9%, zasadniczym zawodowym - 22,4% oraz podstawowym i niepełnym podstawowym – 22,6% [24] Niestety wraz z upowszechnianiem się wyższego wykształcenia odsetek bezrobotnych wśród tej grupy systematycznie rośnie. Obecnie odsetek bezrobotnych absolwentów wśród osób z wyższym wykształceniem wynosi aż 28,8%. Co prawda jest to i tak niższy wskaźnik, niż pośród absolwentów szkół średnich ogólnokształcących, gdzie sięga 60%. Ogółem 48% absolwentów nie może sobie znaleźć pracy w przeciągu roku od ukończenia szkoły.
Wśród bezrobotnych zarejestrowanych w końcu marca 2002r w urzędach pracy 49,1% oczekiwało na pracę powyżej 1 roku. Osoby pozostające bez pracy stosunkowo krótko, tj. do 1 miesiąca stanowiły 4,4%, od 1 do 3 miesięcy - 12,6%, od 3 do 6 miesięcy – 15,4%, zaś od 6 do 12 miesięcy – 18,5%. [23]
Ogólne wskaźniki bezrobocia nie oddają jego zróżnicowania regionalnego. Najwyższą stopę bezrobocia notuje się obecnie w województwach: warmińsko- mazurskim (29,2%), lubuskim (25,2%), zachodniopomorskim (25,0%) oraz kujawsko-pomorskim (22,4%). Stosunkowo niską stopą bezrobocia charakteryzowały się województwa: mazowieckie (13,6%), małopolskie (14,3%), podlaskie (15,6%) i wielkopolskie (16,0%). [23] Jednakże nawet poszczególne regiony są silnie zróżnicowane. Niskiej stopie bezrobocia w dużych miastach towarzyszy olbrzymie bezrobocie w mniejszych miejscowościach. Tak oto mamy: [25]
p. białogardzki 38,7%, p. gołdapski 38,7%, p. świdnicki 38,3%, p. wałbrzyski 37,2%, p. bartoszycki 36,3%, p. koszaliński 35,1%, p. słupski 34,8%, p. bieszczadzki 28,9%, m. Radom 27,4% (Specjalna Strefa Ekonomiczna) m. Wałbrzych 26,6%, (Specjalna Strefa Ekonomiczna) m. Elbląg 26,0%, m. Bytom 22,2% m. Chorzów 21,9%, m. Słupsk 21,7%, m. Legnica 20,9%, m. Płock 18,9% m. Łódź 18,3%, m. Gdańsk 10,6%, m. Wrocław 10,2%, m. Gdynia 9,1%, m. Sopot 8,5%, m. Katowice 7,3%, m. Poznań 5,9%, p. warszawski 5,4%
Znane są socjologii i psychologii zależności pomiędzy liczbą przestępstw a warunkami życia w ogólności i warunkami pracy, płacy w szczególności. Generalnie mechanizm jest taki, iż im gorsza jest sytuacja materialna rodzin, gorsze warunki pracy żywicieli rodzin, tym większa ilość przestępstw, przede wszystkim przestępstw wśród nieletnich. Spójrzmy zatem, jak w nowej Polsce to zagadnienie się przedstawia.
Całkowita liczba przestępstw w okresie 1990-99 wzrosła tylko o 238 tys. i sięgnęła 1.121.545 zakończonych postępowań przygotowawczych. Niemniej jednak zmieniła się ich struktura. Niemal dwukrotnie (wzrost o 17,4 tys do 32,9 tys.) wzrosła ilość przestępstw przeciwko życiu i zdrowiu, 3,6 raza - przestępstwa przeciwko wolności i obyczajności (36 tys), 4,6 raza - przestępstwa gospodarcze (27,6 tys), 12,6 raza - fałszerstwa dokumentów (80,6 tys.), 3,4 raza - przestępstwa przeciwko porządkowi publicznemu.
Jednakże najczulszym probierzem zdrowia rodzin jest dynamika wykroczeń i przestępstw nieletnich. Niestety, także i tu zanotowaliśmy wzrost orzeczonych kar dla nieletnich niemal dwukrotny z 4050 do 7876 (1990-1998). Ponad 1/3 kar orzeczono wobec dzieci do lat 12. Największy wzrost zanotowano w następujących wykroczeniach:
używanie alkoholu (wódka, wino, piwo) - z 184 do 1051,
używanie środków odurzających - z 67 do 391,
włóczęgostwo i udział w grupach przestępczych - z 254 do 883.
Wzrosła także ilość orzeń o zastosowaniu prawnych środków wychowawczych wobec nieletnich z 10200 w roku 1990 do 18517 w roku 1998. [26]
Taki stan wynika nie tylko z nowych propagowanych liberalnych modelów życia, lecz przede wszystkim jest związany z nowym ustrojem gospodarczym, a co za tym idzie długiego dnia pracy (rozbicie życia rodzinnego), niepewnością jutra, utratą pracy. Znamienne jest, że wzrasta liczba osób chorych psychicznie i z zaburzeniami nerwicowymi. W okresie 1990-1999 liczba zarejestrowanych pacjentów w poradniach zdrowia psychicznego wzrosła o 42% osiągając poziom 782,6 tys. osób., przy czym liczba osób po raz pierwszy zarejestrowanych wzrosła o 50% i wyniosła 228,2 tys. [27] Wzrasta liczba chorych na choroby afektywne, zmieniła się także dominująca forma zaburzeń nerwicowych. O ile w latach 80. dominowała nerwica neurasteniczna (apatia lub rozdrażnienie), to obecnie dominują nerwice lękowe oraz formy afektywne (zburzenia nastroju, przede wszystkim dystymia), co - według specjalistów - w dużym stopniu związane jest z zachwianiem stabilności finansowej, pozbawieniem nadziei na przyszłość, na zmianę trudnego położenia.
Ten pobieżny przegląd pozwala stwierdzić, iż nielicznym osiągnięciom w jednych dziedzinach (wzrost wydajności produkcji, wzrost odsetka z wyższym wykształceniem) towarzyszy cała masa zjawisk negatywnych (spadek siły nabywczej dochodów rodzin, bezrobocie, dewastacja kultury i nauki). Należałoby odpowiedzieć na pytanie, czy sukces wielkich miast; miasta stołecznego, Poznania, Trójmiasta nie mógł zaistnieć w pozostałych rejonach kraju. Mogą uprzedzić wszelkie rozważania i dać odpowiedź negatywną. Przyczyny tego faktu są różnorodne, lecz z najważniejszych należy wymienić:
Literatura źródłowa:
Data pierwszej publikacji: 11.5.2002
echo $menu;
?>