Środowiska homoseksualne a społeczeństwo

 
Uwaga! Ze względu na układ treści tekst powinno się czytać w kolejności występowania rozdziałów

Spis treści

  1. Zagadnienie normy i psychopatii
    definicje
    wolność jednostki a funkcjonowanie społeczności
    proces wychowania i naturalne skłonności
     
  2. Wzajemny stosunek homoseksualistów i społeczeństwa
    umowy społeczne dotyczące seksu
    reakcje na widok aktów homoseksualnych
    homoseksualizm poza chrześcijaństwem i w historii
    wolność wiary, myśli i wypowiedzi
     
  3. Współczesna nauka o seksualności
    rozwój psychoseksualny człowieka
    zjawisko imprinting
    pseudohomoseksualizm
    dojrzałość psychiczna, seksualna, miłość, pożądanie
     
  4. Przyczyny homoseksualizmu
    wpływ genów i hormonów
    wpływy społeczne
    zaburzenia nerwicowe, a orientacja
     
  5. Patologie homoseksualizmu
    mity środowisk homoseksualnych
    klasyfikacja ICD-10
    leczenie
    homoseksualizm w świecie zwierząt
    trwałość związków homoseksualnych
    nerwice
     
  6. Społeczne skutki rozpowszechniania idei homoseksualnych
     
  7. Kościół wobec seksualności i homoseksualizmu
    stosunek społeczności kościelnych
    Bóg a homoseksualizm
    kościoły a seksualność
     
     

Bardzo proszę przeczytać wstęp.

W początkowym zamyśle chciałem opisać tylko to co jest sygnalizowane w tytule, jednak zebrany materiał skłonił mnie do opisania zjawiska homoseksualizmu w szerszym kontekście. Napisałem ten tekst z myślą o nieco młodszym czytelniku, choć nie ukrywam, może on przysłużyć się i dopomóc rodzicom. Chciałbym choć trochę zmniejszyć zamęt, jaki został stworzony przez propagatorów homoseksualizmu i "niestronniczych" naukowców. Tekst ten został pomyślany jako swego rodzaju przewodnik po zagadnieniach homoseksualności, dlatego powinno się go czytać od początku do końca, w ustalonej przeze mnie kolejności. Czytanie od środka może doprowadzić do niezrozumienia myśli, którą chciałem przekazać. Ten tekst nie jest w zamyśle ani wykładem, ani tym bardziej referatem naukowym. Starałem się umieścić wszystkie istotne fakty, zarówno przemawiające na korzyść moich zapatrywań, jak i przeciwko nim. Nie unikałem w tekście swoich przemyśleń, uwag, ocen i nie dążyłem do absolutnej bezstronności. Nie unikałem swoich ocen tym bardziej, że spora część naukowców w swoich referatach, mimo deklaracji bezstronności, ustawia się samemu po jednej ze stron, z reguły w funkcji propagatorów homoseksualizmu. A poza tym wszystkim, osobiste ustosunkowanie się autora sprawia, że tekst jest przystępny, przyswajalny, a nie tylko suchą papką faktów. Mam nadzieję, że zamieszczone tutaj fakty i myśli choć w części zainspirują Czytelnika do własnych, nie schematycznych przemyśleń.

I. Zagadnienie normy i psychopatii.

Często w telewizji możemy usłyszeć z ust psychologów, psychiatrów, że nie można ustalić jednolitej normy dla wszystkich. Niektórzy posuwają się do stwierdzenia, że nie da się w ogóle określić jakiejkolwiek normy. Pytają sarkastycznie: "Co to jest ta norma (normalność)?". Ja zaś pytam - czy rzeczywiście nie można?
Już maleńkie dziecko potrafi odróżnić człowieka normalnego, od nienormalnie się zachowującego. Najczęściej reaguje strachem lub płaczem, do miłych zaś osób tuli się i łasi. Zwierzęta także reagują na "psychicznych", np. psy obszczekują. Skoro intuicyjnie można poznać normalność i nienormalność, to w jaki sposób intelektualnie to zagadnienie określić?
Na przeszkodzie stoją zasadniczo dwa problemy.
Pierwszy polega na różnorodności kultur, w których ludzie żyją. To samo zachowanie w jednej kulturze uważane za stosowne, pożądane wręcz wymagane, w innej uchodzi za nieprzyzwoite lub nawet naganne. Na przykład wchodząc do kościoła chrześcijańskiego mężczyzna powinien zdjąć nakrycie głowy (wyraz szacunku), ale wchodząc do synagogi - odwrotnie, powinien posiadać nakrycie głowy. Albo jeszcze jeden przykład. W kulturze muzułmańskiej, po obiedzie wskazane jest "odbijanie się" po posiłku, jako wyraz uznania dla kuchni pani domu. To samo zachowanie w kulturze europejskiej jest odbierane jako wyraz niewychowania i chamstwa.
Drugi problem przedstawia się następująco.
Pewne zachowania i reakcje raz są uznawane za normalne, a innym razem za nienormalne i to u tej samej osoby. Ocena zależy od kontekstu sytuacji. Mówi się o dostosowaniu zachowania do sytuacji, np. współżycie seksualne w zaciszu domowym jest uznawane za normalne, naturalne, ale stosunek na ulicy na oczach przechodniów, dzieci jest karalny i uznawany za zaburzenie seksualne. Bicie serca i zlewne poty w sytuacji strachu to naturalna reakcja organizmu, ale te same objawy występujące w sytuacji spokoju podsuwają przypuszczenie o chorobie czy zaburzeniu nerwicowym.

Powyższe uwagi pokazują, że faktycznie trudno jest ustalić jakąś jedną, uniwersalną powszechnie obowiązującą normę, lecz można to zrobić w kontekście kultury, grupy społecznej. I tak też postępuje się w diagnostyce psychiatrycznej. Skoro wiemy już, jak można określić normalne zachowanie, łatwiej nam będzie stwierdzić, co jest zachowaniem nienormalnym. Przy czym muszę powiedzieć, że nie każde nietypowe zachowanie jest od razu przejawem odchyleń psychicznych.

Pora teraz wyjaśnić następne zjawisko - psychopatię.
Psychopatia to po prostu zaburzenie osobowości. Można zauważyć takie objawy, jak: egoizm (nie liczenie się z potrzebami innych ludzi), egocentryzm (koncentracja na sobie), wybuchowość, chłód uczuciowy, zaburzenia w sferze popędowej - najczęściej seksualnej. Jest to cały szereg cech temperamentu, osobowości, charakteru, które znacznie odbiegają od "przeciętnej". Charakterystyczne jest dla takich ludzi to, że łamią normy moralno-etyczne społeczności. W skrajnych wypadkach są to mordercy. Spójrzmy, jak zgrabnie ujmuje to Słownik języka polskiego PWN:
"psychopatia - trwała uchwytna nieprawidłowość osobowości utrudniająca przystosowanie do otoczenia, odchylenie od normy charakteru, temperamentu, popędów, bez dających się ustalić zmian organicznych mózgu"
Ta definicja, choć krótka, oddaje najważniejsze cechy tego typu zaburzenia. W zasadzie większość podręczników psychiatrii i psychologii jest zbieżna z tym, co tu napisałem.
 
Ten krótki przegląd normalności, nienormalności i psychopatii pozwala zauważyć, że nie jest możliwe prawidłowe funkcjonowanie człowieka w sprzeczności z normami moralno-etycznymi społeczności, w której ten człowiek żyje. Co prawda, człowiek musi mieć przestrzeń-swobodę dla realizacji i rozwoju swoich umiejętności, sprawności, talentów, pragnień, ale rozwój człowieka jako istoty biologicznej i społecznej w ogóle nie może przebiegać bez udziału społeczności (rodziny). Realizacja tych pragnień i umiejętności nie może odbywać się kosztem innych ludzi. Ktoś kiedyś powiedział, że ogranicza się wolność osobistą człowieka, czyniąc go mniej szczęśliwym, aby inni mogli być w ogóle szczęśliwi. Innymi słowy, swoich pragnień nie można realizować krzywdząc innych ludzi. To właśnie egoiści nie przejmują się uczuciami innych ludzi. Mówią: "Robię, co mi się podoba, bo jestem wolnym człowiekiem, a jeśli komuś się to nie podoba, to jego problem, nie mój!". W życiu człowieka, to okres dzieciństwa jest właśnie okresem egoizmu (mowa tu o przejawianych zachowaniach, a nie o postawie dziecka do otoczenia). Proces dojrzewania polega m.in. na wyjściu poza egocentryzm i egoizm. Człowiek stając się dorosłym i dojrzałym członkiem społeczeństwa, nie tylko szanuje opinie i uczucia innych ludzi (co wcale nie oznacza bezkrytycyzmu), ale także pracuje na ich rzecz, działa na rzecz rozwoju swojego narodu, ojczyzny, np. płacąc podatki, pomaga ludziom niedołężnym, niesprawnym - jednym zdaniem, wychodzi poza własne Ja. Uspołecznienie nie jest więc tylko stanem nieszkodzenia, ale także aktywnego działania.
Ludzie rodzą się różni, mają różne skłonności, czasami nawet zbrodnicze. Wychowanie zaś polega na ujarzmianiu, eliminowaniu zachowań społecznie niekorzystnych, przekazywaniu pewnych norm, umów społecznych (zasad etycznych). To m.in. przez wychowanie usunięty zostaje egoizm dziecięcy. Wpływowi wychowania podlegają wszystkie aspekty życia, w tym i sfera seksualna.

II. Wzajemny stosunek homoseksualistów i społeczeństwa.

Jedna z umów społecznych głosi, że ulica nie jest miejscem realizowania potrzeb seksualnych, do obnoszenia się ze swoją płciowością, co znalazło oddźwięk w Kodeksie karnym. Ustalono takie prawo z powodu m.in. obecności dzieci, ludzi starszych, ludzi pozbawionych możliwości realizacji potrzeb seksualnych, dla których taka konfrontacja byłaby bolesna, wreszcie moralności chrześcijańskiej (zawiera wszystkie wymienione względy).
Co do obnoszenia się z homoseksualizmem, to trzeba powiedzieć, że i tutaj nie ma taryfy ulgowej. Podlega on co najmniej takim ograniczeniom jak zachowania heteroseksualne. Spora część ludzi na widok męskich zachowań homoseksualnych odczuwa obrzydzenie (zwłaszcza kobiety). Najważniejsze jest to, że ludzie mają do swoich odczuć (tzn. obrzydzenia) prawo, które trzeba respektować. Środowiska homoseksualne twierdzą, że winę za te odczucia ponosi społeczeństwo, bo wpaja od niemowlęcia nienawiść do gejów i lesbijek. Ja zaś śmiem twierdzić, że nie jest to bynajmniej "wina" społeczeństwa. Sądzę, że duża część jednostek heteroseksualnych z urodzenia odczuwa wstręt do praktyk homoseksualnych. Na poparcie mojej tezy mogę przytoczyć historię pewnej kobiety. Za młodu były dwie przyjaciółki, z których jedna umówiła się na randkę z chłopakiem. Na randce doszło do pierwszego pocałunku. Gdy się spotkały ponownie, ta która została "doświadczona" pocałunkiem postanowiła się podzielić tą wiedzą z tą drugą; postanowiły się pocałować, tak jak chłopak z dziewczyną. Skutkiem tego było potworne uczucie obrzydzenia, wstrętu wywołujące wymioty. Dziewczyny te nie były wychowywane w nienawiści do gejów i lesbijek, bowiem był to okres powojenny i nie mówiono nic o seksie. Zresztą sam fakt, że się pocałowały w usta świadczy o braku jakichkolwiek uprzedzeń, wysłuchiwania zakazów, a takie uczucie i tak się pojawiło. Ktoś powie, że jeden przykład nie jest dowodem. Ja natomiast wiem, że przypadków z takim skutkiem było dużo, dużo więcej. Co do widoku "miłości" lesbijskiej, to mężczyzn pociąga piękno kobiecego ciała, a dwa piękne ciała to dla niektórych podwójna radość, stąd większe przyzwolenie na tego typu akty.

Z konieczności muszę się odnieść do zjawisk homoseksualnych w historii, w różnych kulturach. Działem nauki, który zajmuje się badaniem życia rodzinnego i intymnego człowieka w różnych epokach i kulturach jest seksuologia kulturowa. Gdy sięgnąłem do literatury naukowej, to z dużym zdziwieniem dowiedziałem się, że nigdy i nigdzie w historii nie akceptowano takiego zjawiska jak "miłość" homoseksualna. Owszem, istniały praktyki homoseksualne, ale były one związane z kultami religijnymi, praktykami odpustowymi, czy jak w islamie, były aktem upokorzenia pokonanego wroga. U autochtonów australijskich raz na cztery lata odbywały się praktyki odpustowe, w okresie których dopuszczano do zachowań seksualnych, które w zwykłym czasie były surowo karane. Do tych zakazanych zachowań należał też homoseksualizm. W starożytnym Rzymie i Grecji stosunki homoseksualne były zakazane i karane śmiercią. Dopiero rozpad państwa i jego struktur doprowadził do nieegzekwowania tego prawa. Warto wspomnieć, że obowiązywał też zakaz rozwodzenia się. Poza tym Grecy w sztuce zachwycali się przede wszystkim pięknem estetycznym, harmonią ciała, a nie jego wyrazem seksualnym. W Rzymie zaś posągi męskiego członka symbolizowały siłę odpychającą złe moce, były ściśle związane z kultem religijnym. Taki posążek członka nazywał się fallus. Natomiast na określenie męskiego członka jako "narzędzia" seksualnego używano słowa peos. Jedynym aktem homoseksualnym dopuszczonym przez prawo był obrzęd inicjacyjny pasowania na wojownika. Młody kadet musiał przejść ten obrzęd, żeby wykazać się odpornością psychiczną na upokorzenia. To zamieszanie z akceptacją praktyk homoseksualnych wiąże się z tym, że cezar rzymski ustanawiał prawo, ale uważając się za boga, sam go nie respektował, zaś w podręcznikach wzmiankowano o orgiach homoseksualnych cezara. Stąd w powszechnej świadomości utarło się nieprawdziwe przekonanie o akceptacji homoseksualizmu. Jak widać nie tylko judaizm i chrześcijaństwo były przeciwne homoseksualizmowi, ale w zasadzie wszystkie kultury i religie. Paru ciekawych informacji w tym temacie można dowiedzieć się z dużego zbiorowego opracowania pod redakcją Kazimierza Imielińskiego pt. "Seksuologia kulturowa".

To, co dalej napiszę może wiele osób zaboleć, lecz ja po prostu opisuję poczynione obserwacje. Można te obserwacje uznać za generalizację, ale jeżeli taką postawę w mediach prezentują przedstawiciele danego środowiska, to można powiedzieć, że ich postawa jest charakterystyczna dla tej społeczności.
Najpierw spróbuję ustosunkować się do zagadnienia dyktatu lub wolności myśli i słowa. Wraz z nastaniem u nas demokracji, pojawiła się możliwość wyrażania publicznie, w sposób jawny opinii własnych i własnego środowiska. Oczywiście wyrażanie opinii nie może być drwiące, prześmiewcze, z użyciem obraźliwych wyrazów. Tego wymaga kultura osobista i etyka . Ale chyba jest jasne, że niektóre opinie mogą boleć, ranić, burzyć spokój ducha. Jeśli jakaś wypowiedź przedstawia prawdę, nikt nie powinien w takiej sytuacji uciekać się do środków prawnych by wyeliminować tą opinię z publicznej świadomości. Jeśli zaś ktoś tak postępuje, to jest po prostu awanturnikiem czy wręcz dyktatorem. Niestety, z przykrością stwierdzam, że niektóre środowiska katolickie zawaliły sądy wnioskami o ukaranie ludzi, którzy po prostu mają inne poglądy niż one same. Te środowiska zasłaniały się i zasłaniają dalej obrazą uczuć religijnych. Moim zdaniem uczucia religijne mogą zostać obrażone wtedy, gdy ktoś w sposób obelżywy, lekceważący wyraża się o Bogu, Biblii, bezcześci sanktuaria, cmentarze, święte miejsca. Natomiast nie może być obrazą uczuć religijnych inne zdanie np. na temat antykoncepcji, współżycia seksualnego czy nieomylności papieża. Niektóre dewotki posuwały się nawet do rękoczynów niszczenia mienia. Taka postawa nie jest godna chrześcijanina i nie wynika z przesłania Bożego. Zabranianie wypowiedzi adwersarzowi, wszystko jedno, czy przez środki prawne, czy przez poniżanie jest po prostu próbą ustanowienia dyktatury słowa.
Zasada poszanowania wolności wypowiedzi powinna dotyczyć wszystkich środowisk, w tym również środowisk homoseksualnych. Niestety, środowiska te zachowują się w sposób o wiele bardziej haniebny, niż wspomniane organizacje katolickie. Środowiska gejów i lesbijek bardzo często wypowiadają się obelżywie o chrześcijanach lub osobach niepodzielających ich poglądów na płciowość. Same oceniają innych, ale jednocześnie domagają się swoistego immunitetu od ocen tych innych. Gdy zabiera głos ktoś, kto nie podziela ich stanowiska, wtedy z ich strony następuje frontalny atak i oskarżenia o uciskanie mniejszości seksualnych, o szerzenie nienawiści, a przecież zachowanie gejów i lesbijek podlega także społecznej ocenie, jak każdy inny aspekt życia społeczności. Gdy wypowiada się heteroseksualny propagator homoseksualizmu, wtedy mówi się o tolerancji. Ale gdy wypowiada się człowiek krytycznie ustosunkowany do praktyk homoseksualnych, człowiek który po prostu mówi o swoich odczuciach, wtedy mówi się o nietolerancji, a nawet o hitleryzmie. Wygląda na to, że jedynym właściwym i słusznym poglądem jest pogląd zwolenników homoseksualizmu i ani o jeden milimetr w lewo czy w prawo! Taka sytuacja, to nic innego jak tylko terror i kontrola wypowiedzi. Nie o taką Polskę zabiegał naród, w której mniejszość może bluzgać, łamać prawo karne i zwyczajowe, rozsiewać fałszywe informacje, a większość nie możne nawet wypowiedzieć swojej opinii, nie mówiąc już o słowie sprzeciwu przeciw takiemu zachowaniu.

Nie jest dla nikogo tajemnicą, że nasz Bóg, Bóg chrześcijan, wypowiedział się bardzo negatywnie o homoseksualistach i ich praktykach. Te praktyki określił jako grzeszne. Skoro sam Stwórca, który dał początek istnieniu człowieka, tak twierdzi to chrześcijanin nie może sądzić inaczej, w przeciwnym razie daje dowód swojej nielojalności, braku wiary. Innymi słowy, jeśli chrześcijanin przyjmie pogląd, że homoseksualizm jest dobrem to wypiera się wiary i przestaje być chrześcijaninem, ponieważ czyni ze swego Pana kłamcę. Domaganie się środowisk gejowskich i lesbijskich zaakceptowania, to znaczy uznania jako dobre, ich zachowań seksualnych w praktyce oznacza likwidację chrześcijaństwa. /o zagadnieniach chrześcijańskich piszę w osobnym rozdziale/ Czy jednak te środowiska mają prawo stawiać takie żądania? Moim zdaniem, nie. Dlatego, że oprócz wolności orientacji seksualnej jest też wolność wyznania i wolność wypowiadania tego, co się sądzi i czuje. Nie mogą zatem te środowiska żądać akceptacji, ani tym bardziej domagać się, aby ludzie odczuwali w stosunku do nich przyjaźń. Nikt nie ma prawa żądać od kogoś, by ten czuł do niego jakieś określone uczucie. Jedynym sposobem na zmianę czyichś uczuć jest zmiana własnego postępowania.

To co najbardziej wydaje się dziwne, to żądanie przez te środowiska poklasku, pochwały dla swojego współżycia seksualnego. Jest to tym dziwniejsze, że młodzież heteroseksualna, która współżyje przed małżeństwem, nie domaga się bynajmniej takich reakcji, mimo że także nie postępuje zgodnie z moralnością. Ta młodzież zna ocenę moralną i nie walczy z nią, nie wyśmiewa, lecz cieszy się i czerpie radość ze swego pożycia, niezależnie od oceny społecznej i lekarskiej. Natomiast geje i lesbijki sprawiają wrażenie, że ich radość ze współżycia zależy od pochwały ze strony społeczeństwa. Być może stąd te wszystkie, usilne żądania.

III. Współczesna nauka o seksualności.

W tej części postaram się zwięźle przedstawić zagadnienia rozwoju psychoseksualnego, dojrzałości i miłości erotycznej.
Zacznijmy więc od rozwoju seksualności.
Proces rozwoju sfery seksualnej zależy od wielu czynników i nie ogranicza się do okresu dorastania. Już w łonie matki pod wpływem aparatu genetycznego i hormonalnego kształtują się zalążki płciowości i seksualności. Potem po raz drugi w okresie dojrzewania hormony kształtują już wcześniej ukierunkowany mózg. Ale seksualność nie zależy tylko od hormonów. Jest także kształtowana przez wpływy pola psychologicznego (rodzice, najbliżsi sąsiedzi, koledzy). Od zgrania tych wszystkich czynników zależy orientacja seksualna i forma realizacji potrzeb. W okresie dojrzewania społecznego dużego znaczenia nabierają kultura i religia, które stanowią swoisty kręgosłup dla wszystkich przejawów życia. Wpływ genów i hormonów nie jest wcale tak jednoznaczny jak się powszechnie uważa. W przyrodzie u nawet prostych zwierząt (więc ściśle zdeterminowanych genetycznie) występuje zjawisko zwane imprinting, czyli tzw. "wdrukowanie". Polega ono na tym, że ten gatunek i rodzaj osobnika, którego zobaczy przychodzące na świat zwierzę, staje się później celem aktów prokreacyjno-seksualnych. Tak na przykład, psy wychowane tylko przez ludzi, gdy dorosną próbują spółkować z człowiekiem, natomiast reagują agresją na inne zwierzęta nawet ze swego gatunku. Widać tutaj, że genetyczny garnitur niewiele ma tu do rzeczy. W przypadku człowieka mówienie o wdrukowaniu byłoby nadużyciem, niemniej jednak człowiek, jako istota z najbardziej złożonym systemem nerwowym, jest najbardziej oddalony w swych zachowaniach od hormonów i kodu genetycznego. Ma władzę nad swoimi zachciankami, popędami - może się powstrzymać od działania pomimo odczuwanych emocji.

Rozwój seksualności nie przebiega bynajmniej jednolicie. U młodych chłopców, zanim obudzi się popęd seksualny, występuje tzw. kult bohatera. Jest to wyrażany zachwyt, podziw, a nawet uwielbienie dla kogoś z dorosłych tej samej płci, całość zaś przypomina stan zakochania. Podobne zjawisko występuje u dziewcząt.
U chłopców w okresie dojrzewania poziom napięcia seksualnego może być na tyle wysoki, że podniecająco działają wszystkie elementy, które w jakikolwiek sposób łączą się z płciowością. Tak więc mogą się na przykład podniecić na widok męskiego członka w stanie erekcji. Podniecenie wynika tutaj z identyfikacji z obserwowanym podmiotem, z wyobrażeniem siebie w podobnym stanie (np. "że ma się takiego dużego"). Podobne zjawisko występuje u kobiet, tyle że już doświadczonych i rozbudzonych. One obserwując np. duże piersi z intensywnie czerwonymi otoczkami sutkowymi mogą też się podniecić. Ale to podniecenie wynika z w/w mechanizmu tj. z utożsamienia się, postawienia się w sytuacji obserwowanej kobiety. W żadnym wypadku nie oznacza to, że ci ludzie mają jakiekolwiek skłonności homoseksualne. Taka reakcja wynika z dużej wrażliwości na bodźce seksualne i dokojarzenia w wyobraźni sytuacji intymnej. Po prostu obraz ciała staje się bodźcem do snucia marzeń złączenia się z obiektem miłości istniejącej bądź oczekującej.

Pora omówić cechy dojrzałości i miłości erotycznej.
Człowiek dojrzały to przede wszystkim człowiek dojrzały emocjonalnie tzn. człowiek, który ma rozwinięte uczucia wyższe (społeczne). Chodzi tutaj o umiejętność stworzenia trwałego związku opartego na przyjaźni, życzliwości, miłości. Istotą jest odpowiedzialność za swoje postępowanie i losy partnera. Drugim elementem dojrzałości jest trwanie w związku pomimo napotykanych trudności, niedogodności. Istotne też są poczucie obowiązku i sprawiedliwości. Taki człowiek powinien być stabilny emocjonalnie, tzn. stały w uczuciach, a nie wpadający raz to w nienawiść, a raz w uwielbienie. Aby można było trwać w związku potrzebne są umiejętności wczuwania się w odczucia partnera, postawy życzliwości, ofiarności, wierności. To co się wiąże z wiernością to posiadanie hamulców seksualnych, a więc umiejętność powstrzymywania się od realizacji pragnień seksualnych. Mężczyźnie żyjącym w małżeństwie nie przestają się przecież podobać inne kobiety, nie znaczy to jednak, że ma on odbywać stosunki z każdą napotkaną kobietą, która mu się podoba. Poza tym człowiek jest zdolny do kochania wielu osób jednocześnie, a przynajmniej ma taką gotowość. Bardzo ważnym elementem jest ustalenie własnego systemu wartości (norm i zasad postępowania), który jest po prostu osią wokół której następuje scalenie osobowości. Wtedy postępowanie jest rozumne i planowe. Z dojrzałością psychiczną wiąże się dojrzałość seksualna. Oto co pisał w swej książce "Seks dojrzały" prof. Zbigniew Lew-Starowicz:
"... Dojrzałość psychoseksualna polega na osiągnięciu pełnej męskości-kobiecości, zdolności tworzenia więzi partnerskiej, trwałego związku uczuciowego, wzajemnie satysfakcjonującego życia seksualnego ... wzajemnej odpowiedzialności za życie seksualne oraz jego następstwa ... wzajemnym pomaganiu sobie w wypadku pojawienia się problemów we współżyciu. ... Życie seksualne jest traktowane jako wyraz miłości, postaw do siebie partnerów, forma tworzenia więzi, radosne bycie razem, zjednoczenie osobowe."
A co z miłością? Miłość erotyczna to nie tylko pragnienie pobaraszkowania seksualnego. Miłość to także nie tylko uczucie zakochania, lecz przede wszystkim postawa emocjonalna i praktyczna względem ukochanego partnera. Oczywiście towarzyszy temu chęć fizycznego zjednoczenia. Czasami wyzwala się pragnienie posiadania dziecka. Wtedy to miłość wykracza nie tylko poza Ja partnerów, ale wykracza poza ich życie biologiczne. Na podłożu miłości i wokół niej wytwarza się potrzeba tworzenia całego szeregu innych potrzeb: więzi rodzicielskiej, towarzyszenia partnerowi w pracy zawodowej, pragnienia domowego ogniska, potrzeby spędzania razem wolnego czasu, pragnienia niesienia pomocy w trudnej sytuacji itd. Z przedstawionego opisu wynika, że miłość erotyczna to nie pożądanie. Pożądanie jest po prostu chęcią odbycia stosunku bez pragnienia tworzenia głębokich więzi, bez interesowania się uczuciami drugiej osoby.

IV. Przyczyny homoseksualizmu.

Z wcześniejszego opisu kształtowania się rozwoju seksualnego można było wysnuć wniosek, że zaburzenia hormonalne i genetyczne mogą zaburzyć ukierunkowanie seksualne. Ostatnie dziesięciolecie dobitnie pokazało, że orientacja seksualna jest związana z typem płci. W latach 50 i 60 naszego wieku lekarze wierzyli, że orientacja seksualna nie jest związana z rodzajem płci, ale jest zapisana w genach. Sądzili, że żadne wpływy zewnętrzne, tj. chemiczne, farmakologiczne, a nawet społeczne nie mogą wpłynąć na orientację seksualną, bo ta jest ściśle zdeterminowana genetycznie. Jakże się pomylili! Jakże ciężkie okazały się skutki ich naukowej wiary. Okazało się, że orientacja jest pochodną posiadania jajników bądź jąder. Ten gorzki owoc wiedzy pojawił się przypadkowo. Otóż lekarze pomagając utrzymać ciąże, podawali kobietom hormony. Skutkiem tego były zmiany w budowie mózgu i inne zachowanie się takiego człowieka, niż wynikało to z jego płci. W skrajnych przypadkach dochodziło do zmiany genetycznej płci; rodziły się dziewczynki z chromosomami typu męskiego - XY i chłopcy z chromosomami typu żeńskiego - XX. Sprawa została ujawniona dopiero w latach osiemdziesiątych. Przy okazji wybito homoseksualistom jeden z ich zasadniczych argumentów, który miał usprawiedliwiać ich zachowanie. Twierdzili oni bowiem, że skoro orientacja jest zapisana w genach (w których do dzisiaj nie wiadomo) to oni nie mogą na to nic poradzić. Dziś dochodzą wieści, że pewne zmiany w "pustym" to zn. normalnie nieaktywnym chromosomie męskim Y powodują homoseksualizm. Lecz ta hipoteza dobrze wyjaśnić może tylko homoseksualizm męski, a nie żeński. Jednak są to tylko hipotezy, a więc nieudowodnione przypuszczenia naukowe. Tego typu hipotezy są naciągane, bowiem równie silnie kształtują orientację hormony jak i wpływy społeczne. O wpływie społecznym było przecież wiadomo od dawna, a jednak wciąż pojawiają się ludzie, którzy preparują fakty (tzn. usuwają fakty dla nich niewygodne) dla opinii publicznej. Jest wiele zmian zachowań będących skutkiem uszkodzenia kodu genetycznego czy aparatu hormonalnego. Nie rezygnuje jednak się z działań wychowawczych i korekcyjnych. Często nie zwalnia się takich ludzi z odpowiedzialności za swoje zachowanie, a na pewno nie twierdzi się, że ich zachowanie jest normalne. Taki człowiek siejąc zgorszenie zostaje umieszczony w zakładzie zamkniętym np. szpitalu psychiatrycznym bądź w więzieniu. Zdumiewająca jest sytuacja, gdy usiłuje się wmówić ludziom, że zachowania homoseksualne, będące w ich mniemaniu tylko dziełem zaburzeń genetycznych czy hormonalnych, są normalne, ale inne zaburzenia zachowania i przeżywania spowodowane genami i hormonami określa się mianem charakteropatii, socjopatii, schizofrenii, zespołu maniakalno-depresyjnego. Zastanawiające jest, dlaczego jeden rodzaj funkcji organizmu przebiegający odmiennie od normy i będący skutkiem wadliwego kodu genetycznego, hormonów jest uznawany za chorobę (np. hemofilia), a inny za całkowitą normalność, wręcz prawidłowość (homoseksualizm). Piękny przykład na insulację psychiczną!

Jak już pisałem, nie zawsze homoseksualizm jest związany z genami czy hormonami. Istnieje pewna forma homoseksualizmu, tzw. późny homoseksualizm. Jest on związany, podobnie jak niektóre przypadki pedofilii, ze zmianami miażdżycowymi w mózgu.

Wypadałoby coś powiedzieć o oddziaływaniu społecznym.
Wpływ społeczny na kształtowanie się popędu seksualnego jest dowiedziony przez fakty doświadczalne (eksperymentalne) i obserwacyjne. Oto niektóre z niekorzystnych wpływów społecznych skłaniających jednostkę heteroseksualną do praktyk homoseksualnych.
Wspominałem o dużym napięciu i wrażliwości na bodźce seksualne dorastających chłopców, płynące nawet od tej samej płci. Wielkie spustoszenie czynią publikacje propagujące "normalność" homoseksualizmu. Taki młody chłopiec może przeczytać, że gdy podnieca go widok genitaliów męskich (np. swoich) to jest gejem. Skutkiem tego może być bardzo wczesne ukierunkowanie na homoseksualizm, zanim pojawi się zachwyt i wrażliwość na kobiece ciało. Poza tym dzieciak ten może wcześniej spotkać się z pornografią homoseksualną.
Bardzo często (zbyt często) dochodzi do uwiedzenia młodzieńca przez dorosłego geja. Zgodnie z prawem efektu każdy pierwszy kontakt seksualny jest silnie ukierunkowujący. Na domiar złego, taki akt seksualny porusza psychikę do głębi, zmienia całą osobowość. Przypominam wszystkim, że jakiekolwiek kontakty seksualne z osobami poniżej 15 roku życia są karalne. Przypomnienie jest tym bardziej na miejscu, gdyż jak wynika z badań naukowych prawie połowa homoseksualistów woli ciała bardzo młodych chłopców tj. takich, którzy np. nie mają jeszcze zarostu (efebofilia - skłonność do osób wykazujących cechy fizycznej niedojrzałości).
Niestety często i rodzice nie pozostają bez winy. Niektórzy w "trosce" o czystość swoich dzieci tak pilnują i ograniczają kontakty z płcią przeciwną, pozostawiając jednocześnie dużą swobodę kontaktów z rówieśnikami tej samej płci, że dochodzi do niewykształcenia podstawowych umiejętności w zakresie kontaktów między płciami przeciwnymi. Wszelkie kontakty z płcią przeciwną są podszyte strachem i lękiem. Ponieważ kontakty z tą samą płcią są o wiele przystępniejsze, a budzący się popęd domaga się realizacji, to stan ten może niektóre słabsze osoby pchnąć w kierunku praktyk homoseksualnych. Nie należą do rzadkości przypadki, gdy rozczarowany małżeństwem rodzic (zwykle kobieta) straszy, obrzydza dzieciom tej samej płci co rodzic, kontakty z płcią przeciwną. Skutki takiego postępowania są jednoznaczne

Pomiędzy 20 a 25 rokiem życia następuje dość duże nasilenie się potrzeb seksualnych mężczyzn. Jest to okres poboru do wojska. Koszary są obiektem zamkniętym o jednolitym składzie płci (sami mężczyźni). W tym okresie, gdy mężczyzna jest jak wulkan seksualny, zamknięcie może skłonić do realizacji potrzeb przez praktyki homoseksualne. Podobny problem występuje wśród więźniów. Pamiętajmy, że są to młodzi mężczyźni, którzy są w fazie uczenia się refleksji nad własnym postępowaniem, wstrzemięźliwości, integrowania popędu z uczuciami miłości, przywiązania.

Największe zaburzenia popędowości występują w nerwicach. Oto parę przykładów.

V. Patologie homoseksualizmu.

W rozdziale I omówiłem zagadnienie normy i patologii. W tej części zajmę się oceną pod kątem psychiatrycznym różnych zachowań, które możemy obserwować w środowiskach homoseksualnych. Odniosę się też pod tym kątem do niektórych wypowiedzi i informacji szerzonych przez te środowiska.

Na początek spróbuję rozpatrzyć takie oto stwierdzenia, że homoseksualizm to nie choroba i nie dewiacja, nie ma jej nawet w klasyfikacji chorób i zaburzeń i że nie można wobec tego takich zachowań leczyć. No cóż, nie pozostaje mi nic innego, jak przytoczyć obowiązującą, także w Polsce, międzynarodową klasyfikację chorób i zaburzeń WHO ICD-10/dane opracowane na podstawie książki "Zaburzenia nerwicowe", prof. Jerzy Aleksandrowicz./
Zawarto w niej zaburzenia osobowości (grupy F60-F69). I tak można znaleźć takie oto grupy klasyfikacyjne:


Każda grupa w tej klasyfikacji kończy się dwoma podgrupami:
Fxx.8 - inna określona reakcja lub zaburzenie,
Fxx.9 - reakcja lub zaburzenie nieokreślone.
Te dwie podgrupy pozwalają zakwalifikować jakiś objaw, zachowanie, które nie zostało uwzględnione (wymienione) w klasyfikacji, bowiem jest to klasyfikacja na pół otwarta.
W tej klasyfikacji praktyki homoseksualne pojawiają się w wielu miejscach, jako zaburzenia zachowania związane z zaburzeniem osobowości, zaburzeniami nerwicowymi. Utrzymywanie się homoseksualizmu w wieku dorosłym też nie jest takie "naturalne". Oto co pisze w swej książce pt. "Zaburzenia nerwicowe" uznany w Polsce lekarz psychiatra prof. Jerzy Aleksandrowicz:
"Zachowania homoseksualne są naturalne we wczesnym okresie socjalizacji, zarówno dziewcząt, jak i chłopców. Przejście do fazy heteroseksualności łączy się z procesem identyfikacji z płcią (kobiecości lub męskości), wzrostem reaktywności na bodźce seksualne i zdolności do tworzenia związków emocjonalnych. Zakłócenia w toku tego procesu mogą prowadzić do utrwalania się wczesnoseksualnych form zachowania, w których pożądanie kierowane jest do osobnika tej samej płci. Większość przypadków homoseksualizmu powstaje w wyniku zaburzeń rozwoju psychoseksualnego, ale może on być uwarunkowany także somatycznie, np. hormonalnie"
Nie można prof. Aleksandrowicza określić jako przeciwnika homoseksualistów. Ten fragment utwierdza mnie w przekonaniu o społecznym uwarunkowaniu homoseksualizmu. Jest tu bowiem mowa o tym, że homoseksualizm jest uwarunkowany przede wszystkim zaburzeniami w procesie socjalizacji tj. przyswajania i przystosowywania się do norm i wymagań społecznych.
Jest prawdą, że homoseksualizm w tej klasyfikacji nie pojawia się jako choroba. Ale wynika to bardziej z definicji samej choroby, nerwica też nie jest nazywana i traktowana jak choroba. Podobnie jest i z dewiacją (teraz mówi się parafilia). Niemniej jednak cały szereg praktyk homoseksualnych jest zakwalifikowanych, jak pokazałem, jako zaburzenia osobowości (psychopatie). Nie można więc twierdzić, że każde zachowanie homoseksualne jest prawidłowe, naturalne i normalne. Zatem owo twierdzenie, że każda praktyka homoseksualna nie jest żadną chorobą czy dewiacją (bo nie ma jej nawet w wykazie chorób) jest wstrętnym naciąganiem faktów, oszukiwaniem i wprowadzaniem ludzi w błąd. Jak widać podobnie jest ze stwierdzeniem, że nie można homoseksualizmu leczyć, bo nie ma go w spisie chorób. Ogromna większość praktyk homoseksualnych jest związana z jakimiś zaburzeniami, co niestety wyjdzie z całą mocą w tym rozdziale.

Kolejnym mitem, z którym się należy rozprawić, to stwierdzenie, że nie można tego typu zachowań leczyć. Taki sposób myślenia jest kompletnie błędny, bowiem leczy się go i to z dobrym skutkiem. Nawet sławni naukowcy Masters i Johnson stwierdzili, że stosując standardowe procedury psychoterapeutyczne można uzyskać bardzo dobre rezultaty w leczeniu homoseksualizmu (>70%). Literatura kliniczna w tym zakresie jest dość obszerna. Myślę, że rozpowszechnianie tego typu poglądów ma na celu jedynie usprawiedliwienie własnego zachowania w swoich oczach i oczach innych.

Jeszcze jeden fałszywy pogląd trzeba rozwiać. Otóż chodzi o stwierdzenie, że geniusze byli i są homoseksualistami, w podtekście - uprawianie praktyk homoseksualnych powoduje rozwój geniuszu, czy mistrzostwa. Na poparcie tej tezy przytacza się życiorysy sławnych ludzi takich jak Sokrates, Leonardo da Vinci, Dante, Giordano Bruno, Navratilova. Jednakże badania naukowe nie potwierdzają takiej zależności. Wspomina się co prawda związek między geniuszem, a zaburzeniem, ale w kontekście takich cech jak upór, niezwykła wytrwałość, pracowitość, myśli nadwartościowe, odważna wyobraźnia. Trzeba pamiętać, że geniusze by się móc rozwijać, często zaniedbywali sferę emocji i więzi z innymi ludźmi. Znaczna część była dziwakami, socjopatami. Ci ludzie mieli po prostu zaburzenia, w tym i w sferze popędowej. Można zatem postawić taką tezę: to geniusz koncentrując całą swoją energię psychiczną na jakimś zagadnieniu, niszczy więzi z innymi i sprzyja rozwojowi homoseksualizmu, a nie odwrotnie, że homoseksualizm tworzy geniusza.

Często można się spotkać ze stwierdzeniem, że homoseksualizm jest normalny i naturalny, bo tego typu praktyki spotyka się u zwierząt, a człowiek będąc częścią przyrody podlega jej prawom i zachowuje się zgodnie z nimi, jak wszystkie inne istoty żywe. Niestety osoby głoszące tego typu tezy mijają się z prawdą. W badaniach naukowych ustalono, że zwierzęta te są po prostu chore. Z obserwacji tych zwierząt wynika, że postępują tak te osobniki, które zostały odrzucone ze stada, które nie miały możliwości współżyć z samicą. Badania laboratoryjne ujawniły, że spora część tych zwierząt miała nowotwory układu nerwowego bądź jakieś inne morfologiczne zmiany mózgu. W eksperymentach biologicznych zdrowe samce, które wcześniej skłaniały się do kopulacji z samcami, po udostępnieniu im samic, wyraźnie przedkładały kopulację z samicami nad kopulację z samcami. Te eksperymenty ukazały, że ich zachowanie jest wynikiem zbyt długiego okresu pozostawania bez samicy.
Warto się zastanowić nad innym aspektem tej sprawy. Jakżesz można porównywać akt miłości między ludźmi do instynktownej kopulacji zwierząt? Jak wiadomo zdrowe zwierzęta kopulują ze sobą tylko w okresie, gdy samica jest płodna, aby spłodzić potomstwo. Ich obcowanie ma jedynie na celu prokreację. Ludzie natomiast są zdolni do odbycia stosunku przez cały rok, także poza okresami płodnymi. Pragnienie zjednoczenia, jak i osiągana satysfakcja seksualna jest tym większa, im głębszym uczuciem darzą się partnerzy. Kobieta w czasie swego życia może rodzić około 20-25 razy, ale pragnienie zjednoczenia pojawia się około dwa tysiące razy. Ludzki akt seksualny jest fizycznym wyrazem wspólnoty psychicznej osób się kochających (mowa oczywiście o miłości erotycznej, a nie rodzicielskiej, dziecięcej, miłości rodzeństwa względem siebie). Różnorodność form współżycia seksualnego także jest duża i nie ogranicza się bynajmniej do wykonywania ruchów posuwisto-zwrotnych członka w pochwie. Różnica w obcowaniu zwierząt i ludzi jest zatem jakościowa.
Zastanawiające jest, jaki rodzaj osób podaje kopulację zwierząt za wzór dla współżycia ludzi. Z mojej wiedzy w zakresie psychoterapii wynika, że są to ludzie głęboko zaburzeni, znerwicowani, którzy nie darzą swojego partnera miłością, nie prezentują wobec niego postawy miłości, lecz używają go jedynie jako przedmiotu do zaspokojenia własnego pożądania.

Do tej pory pojęciami homoseksualizm i praktyki homoseksualne posługiwałem się zamiennie. Było to o tyle usprawiedliwione, że funkcjonują one w powszechnej świadomości jako pojęcia równoważne. Jednak prowadzenie dalszych rozważań wymaga zdefiniowania i rozróżnienia tych pojęć.
Od tej pory praktykami homoseksualnymi będę nazywał kierowanie i realizowanie pragnień seksualnych do osobników tej samej płci.
Homoseksualizmem będę nazywał skłonność i zdolność do tworzenia więzi z osobnikiem tej samej płci opartej na miłości erotycznej. Wcześniej określiłem, czym jest miłość erotyczna, jakie są wymagane zachowania, jaką przyjmuje się postawę względem partnera.
Różnica między nimi polega na postawie względem partnera i darzonego doń zespołu uczuć. Ostatecznym wyróżnikiem jest trwałość związku. W przypadku praktyk homo czy heteroseksualnych będzie dochodziło do częstych zmian partnerów, pojawiać się będzie nuda i chęć urozmaicenia, np. poprzez seks grupowy. Cechą charakterystyczną jest brak poczucia spełnienia, szczęśliwości po orgazmie, a jedynie rozładowanie różnego rodzaju napięć i energii seksualnej. Warto tutaj wspomnieć, że podobna sytuacja występuje przy masturbacji (seksualność z konieczności nakierowana na własną osobę, brak więzi uczuciowej z drugą osobą).
Z kolei w homo czy heteroseksualizmie będzie dominowała chęć spędzenia życia z partnerem, chęć jak najdłuższego utrzymania związku (w zasadzie przekonanie o jego wieczności), trwanie pomimo przeciwności i trudności także w sferze seksualnej. Seks w tym przypadku jest fizyczną realizacją poczucia psychicznej wspólnoty i jedności, pojęcia MY.
Homoseksualistą będę nazywał osobę uprawiającą praktyki homoseksualne, jak i zdolną do miłości homoseksualnej.
Gdy przeglądałem różne badania na temat zachowań w środowiskach homoseksualistów to uderzył mnie jeden fakt. Otóż odsetek związków trwałych jest niezwykle niski 0,1% do 10% par. By zadość uczynić prawdzie muszę przyznać, że w niektórych badaniach socjologicznych odsetek ten wynosi 36%. Jednakże metodologia tych badań budzi wątpliwości. W tym wypadku błędem metodologicznym jest brak uzgodnienia i zdefiniowania kategorii trwałego związku, ponieważ pojęcie stałego związku jest inne dla każdego badanego, np. niektórzy uważają, że stały związek to taki, w którym partnerzy ze sobą współżyją seksualnie. Wiadomo natomiast, że o trwałości związku można mówić, gdy osoby spotykają się (z dużą częstością) przez co najmniej trzy lata. W pierwszych dwóch latach o atrakcyjności związku decyduje przede wszystkim pożycie seksualne, na zapatrywania znacząco wpływa stan zakochania. Po tym czasie zakochanie ustępuje, a seks schodzi na plan dalszy. W tym okresie na pierwszy plan wysuwają się wspólne pozaseksualne formy spędzania czasu, towarzyszenie w aktywności zawodowej partnera, przyjaźń, życzliwość, ofiarność, postawa miłości. One to decydują o atrakcyjności związku. Jeśli tych rzeczy brak - związek ulega rozpadowi. Ale wróćmy do częstości związków trwałych. Nawet gdy zestawimy te dane z odsetkiem trwałych związków heteroseksualnych zawartych w młodym wieku (na niekorzyść hetero) to jest on i tak kilkakrotnie niższy niż u par heteroseksualnych. Najdramatyczniej ta sytuacja przedstawia się u homoseksualistów po 35 roku życia. Tak duża nietrwałość związków homoseksualnych świadczy o niezwykle dużej patologii istniejącej w tym środowisku. Przypomnę, że niezdolność do tworzenia trwałego związku w wieku dojrzałym jest zaburzeniem i nazywa się promiskuityzmem. Przytoczę tu jeszcze jeden element tego zagadnienia. Otóż istnieje ścisły związek pomiędzy nietrwałością, a koncentracją na cielesności. Im większe przywiązywanie wagi do ciała, tym mniejsza ilość rodzajów więzi łączących partnerów, a zatem mniejsze możliwości przetrwania związku.

W świetle tego wszystkiego, co napisałem wygląda na to, że olbrzymia większość homoseksualistów to po prostu ludzie realizujący praktyki homoseksualne, a nie ludzie zdolni do miłości homoseksualnej. Za tego typu wnioskiem przemawiają jeszcze i inne zjawiska, które teraz omówię.
Takim zjawiskiem, opisanym w innym kontekście, jest domaganie się poklasku, akceptacji dla swojego pożycia ze strony społeczeństwa. Taka postawa nieodparcie narzuca myśl o nadmiernej koncentracji na sferze seksualnej. U ludzi w pełni zdrowych tematyka seksualna nie dominuje w myśli, mowie i nie jest sferą drażliwą. Gdy jest inaczej to niewątpliwie mamy do czynienia z człowiekiem zaburzonym. Taki człowiek jest niezwykle wyczulony na sprawy seksu, oceny itd. Po prostu seks jest kompleksem (zespołem mieszanych, przeciwstawnych a przez to kłopotliwych uczuć, które dotyczą ważnej kwestii). Nie może zatem dziwić domaganie się za wszelką cenę poklasku dla swojego pożycia, ale na pewno nie jest to zachowanie normalne. Na koniec powiem, że domaganie się bezwzględnej akceptacji swojego postępowania jest cechą wybitnie nerwicową i dlań charakterystyczną. Takie osoby nie są w stanie wysłuchać jakiejkolwiek krytyki pod swoim adresem. Same bowiem nadają swojej osobie wielki format, na miarę wszechmocnego Boga, a innych traktują z pogardą. Wynika to z potrzeby utrzymania systemu neurotycznej dumy, która takim osobom jest potrzebna do utrzymywania w całości swojej psychiki. Gdyby ktoś miał co do tego wątpliwości zachęcam do przeczytania książki Karen Horney pt. "Nerwica a rozwój człowieka".

Osobna kwestia to domaganie się uznania przez chrześcijaństwo i kościoły. Skoro ktoś nie akceptuje tego co głoszą duszpasterze, co jest podane przez Boga w Biblii, to po prostu nie jest i nie musi być członkiem Kościoła Pana Jezusa. Nie ma przymusu należenia do Kościoła, jest to sprawa całkowicie dobrowolna.

Obserwuje się też praktyki homoseksualne u osób znerwicowanych z akcentem masochistycznym. Osoby te podejmują takie formy współżycia, które mają na celu ich upokorzenie. Upokarzanie samego siebie ma charakter uogólniony i dotyczy wielu sfer. Na innych płaszczyznach przejawia się to w postaci celowego wystawiania siebie na niepowodzenia, frustracje, prowokowanie ludzi poprzez swoje zachowanie do słania obelg pod jego adresem, itd.

Nader często spotyka się napastowanie nieletnich i osób heteroseksualnych, które sobie tego nie życzą. Takie zachowanie świadczy o nierespektowaniu praw tych osób. Jest to zachowanie wybitnie egoistyczne i egocentryczne nakierowane na zaspokojenie tylko własnych żądz. Miłość oznacza, że pragnie się dobra osoby darzonej miłością, pragnie się podarować swoją płciowość, chce się sprawiać radość tej osobie, ale w taki sposób jaki ona sobie życzy. Natomiast pożądliwość to po prostu żądanie: "Daj mi d... , bo mi się chce!" bez wnikania w uczucia, nastroje tej osoby. Prawidłowy rozwój psychoseksualny natomiast wymaga scalenia potrzeb seksualnych z potrzebami uczuciowymi.

Niestety zbyt często można zauważyć obnoszenie się publiczne ze swoją seksualnością (dotyczy to obu orientacji). Takie osoby są agresywne seksualnie po przez swój ubiór, prowokujące zachowanie czy słownictwo. Takie postawy niezależnie od orientacji seksualnej są wyrazem buntu przeciwko zasadom społecznym . Nierzadko są nerwicowym krzykiem rozpaczy samotności: "No popatrzcie na mnie, ja istnieję na tym świecie!". Takie obnoszenie się może odbywać się poprzez publikatory, audycje radiowe i telewizyjne.

Bardzo często rozpowszechniane są fałszywe informacje na temat homoseksualizmu. Można się zastanawiać nad motywami rozsiewania kłamstwa. Przecież kłamstwo prędzej czy później wyjdzie na jaw. Wydaje się, że chodzi tutaj o zwerbowanie jak największej liczby członków do swojego towarzystwa, aby był większy wybór wśród znudzonych seksem (duży rozpad związków). Podaje się broszury gejowskie bardzo młodym ludziom (ukierunkowanie poprzez pierwszy kontakt, podstępne wykorzystanie fazy "homoseksualnej" w rozwoju człowieka). Te podstępne działania przypominają aktywność sekt. Drugim motywem może być podniesienie swojej wartości we własnych oczach. Kłamstwo powtórzone kilka razy w umyśle kłamcy staje się prawdą! Taka grupa rozsiewając fałszywe informacje (będące zespołem życzeń, a nie faktów) w końcu zacznie sama w to wierzyć. Jest to nic innego jak tylko inna, bardziej wyrafinowana forma autosugestii. Na tej samej zasadzie działa odwoływanie się do superświadomości (nadświadomości), kosmicznej energii itd. Takie zachowania oczywiście nie mogą być uznane za prawidłowe.

Ogromna częstość występowania wyżej opisanych patologicznych zjawisk zmusza do stwierdzenia, że środowiska homoseksualne są przesiąknięte patologią. Olbrzymia większość, jeśli nie wszyscy, to ludzie z zaburzeniami osobowości, chorzy wymagający współczucia i pomocy. Zresztą, środowiska te tłumacząc swoją orientację wadliwością genów, mechanizmów hormonalnych, same umieszczają siebie na liście osób chorych. Nie można bowiem jednej skazy genetycznej klasyfikować jako choroby (np. hemofilia), a innej jako naturalność, normalność (praktyki homoseksualne).

VI. Społeczne skutki rozpowszechniania idei homoseksualnych.

W wyniku szeroko zakrojonej kampanii na rzecz akceptacji praktyk homoseksualnych doszło w społeczeństwie do znacznej przemiany. Wcześniejsze akty przyjaźni pomiędzy ludźmi tej samej płci zamieniły się w świadomości ludzi w praktyki homoseksualne. Tak na przykład, dwie kobiety (zwłaszcza młode) idące razem pod rękę postrzegane są jako lesbijki, a nie przyjaciółki czy matka i córka. Mężczyzna poklepujący po ramieniu albo obejmujący w akcie radości swojego przyjaciela jest postrzegany jako "pedał". Wytworzyła się swoista atmosfera strachu przed posądzeniem o skłonności homoseksualne. W konsekwencji ludzie stali się bardziej zdystansowani i samotni.

Rozpowszechnianie różnych broszur propagujących "normalność" homoseksualizmu wśród młodzieży wywołało ostry sprzeciw rodziców, którzy odebrali to (zresztą słusznie) jako ingerencję w wychowanie ich dzieci przez osoby do tego niepowołane. Wiele młodych osób zostało w ten sposób przeciągniętych na drugą stronę, wepchniętych w kłopoty (patrz wysoki rozpad związków, konflikty moralne, zaburzenia nerwicowe, psychopatyczne).

W miarę jak środowiska te rosną w siłę przy poparciu politycznym, coraz więcej osób pod wpływem propagandy gejowskiej, zaczyna się zastanawiać czy ich współżycie heteroseksualne jest normalne. Skoro praktyki lesbijskie i gejowskie określane są jako całkowicie normalne i naturalne, to w takim razie jak określić praktyki heteroseksualne? Nadnaturalne, a może nienaturalne, nienormalne.
Takie zachowania ludzi ze środowisk homoseksualnych nie zwiększają liczby osób przychylnie nastawionych, lecz przeciwnie zrażają coraz większe grupy do nich.

W niektórych krajach (na szczęście nie w Polsce) usuwano z uczelni naukowców, którzy badali problem powrotu do normalności homoseksualistów. W tych krajach uważanie homoseksualizmu jako zaburzenia, choroby jest karane i uznawane za "politically incorrect". Jest to nic innego, jak przejaw ograniczania swobody badań naukowych lub wręcz terroru. Skutkiem olbrzymiej presji środowisk homoseksualnych i politycznych są żądania budowy nowego ładu światowego i nowych społeczeństw, gdzie homoseksualizm byłby wpajany jako norma, a wszelkie inne poglądy ścigane, a organizacje niszczone. Ten prąd filozoficzno-naukowo-polityczno-religijny dotarł niestety i do Polski. Jak poucza historia, próby przebudowy społeczeństw na własną modłę zakończyły się klęskami i ogromnymi spustoszeniami, wojnami, obozami koncentracyjnymi. Nic zatem dziwnego, że zwykli ludzie intuicyjnie się temu sprzeciwiają i protestują. Wszystkie te działania środowisk homoseksualnych powodują jedynie narastanie sprzeciwu, gniewu i antagonizmów w społeczeństwie. Nie budują nowego ładu i społeczeństwa, lecz chaos i stada ludzi nastawionych przeciwko sobie.

VII. Kościół wobec seksualności i homoseksualizmu

Mówiąc Kościół mam na myśli jego protestanckie rozumienie. Kościół to wspólnota wszystkich ludzi wierzących w Jezusa Chrystusa i starających się wypełniać Jego przykazania w swoim życiu. Taka definicja obejmuje również kościoły hierarchiczne tj. kościoły katolickie, w tym Kościół Rzymsko-Katolicki, kościoły prawosławne, Kościół Anglikański, kościoły protestanckie np. Kościół Ewangelicko-Augsburski, Kościół Baptystów, Kościół Zielonoświątkowy (największy jednolity zbór protestancki na świecie).
Jeżeli chodzi o stosunek do homoseksualizmu to zostanie on omówiony razem. Natomiast stosunek do seksualności jest odmienny w kościołach katolickich od kościołów biblijnych (wszystkie pozostałe). Z tego też powodu zostanie omówiony oddzielnie.

Jeżeli chodzi o homoseksualizm to sprawa przedstawia się następująco. Od czasu do czasu możemy usłyszeć głosy popierające homoseksualistów. Oto niektóre z nich.
Tak oto mówi katolicki ks. Hans Rotter, profesor teologii moralnej na Uniwersytecie w Innsbrucku:
Problem grzechu aktu homoseksualnego powinien być przedyskutowany. Wielu z homoseksualistów nie jest w stanie żyć w stałej wstrzemięźliwości. Tak więc byłoby lepiej pozwolić im pozostawać w stałych związkach niż zmuszać ich to ciągłego szukania nowych partnerów i z powodu poczucia winy zrywać związki, ponieważ mówi się im, że życie w takich związkach jest zabronione. Homoseksualizm nie jest zboczeniem, ale zgodnym z naturą faktem, który można zauważyć również wśród zwierząt jak i w innych kulturach począwszy od starożytności po współczesność. Dlatego też nie można nazywać homoseksualizmu grzechem. Rozważając teksty biblijne, tak negatywnie traktujące o tej sprawie, teolodzy twierdzą, że jest to powiązane i zależne od specyficznych okoliczności i czasów, które nie są naszymi.
 
W sierpniu 1997 roku jeden z pastorów United Methodist Church (Zjednoczony Kościół Metodystyczny) w USA udzielił ślubu parze lesbijek. Reakcja wiernych była jednoznaczna -został ukarany
W listopadzie United Church of Christ (Zjednoczony Kościół Chrystusowy) wydał oświadczenie popierające członkostwo homoseksualistów i biseksualistów.
 
Te przykłady wcale nie oznaczają coraz szerszej akceptacji dla homoseksualizmu w Kościele. Są to raczej zagadnienia incydentalne. Zawsze, mimo czasami przychylnego stanowiska, w zborach protestanckich można znaleźć odniesienie do Biblii. Oto inne przykłady.
 
Grupa przywódców Kościoła Prezbiteriańskiego Stanów Zjednoczonych zażądała, by zwolennicy wyświęcania homoseksualistów na duchownych opuścili ten Kościół.
Dokument pt. „Homoseksualizm i Kościół” Rady Ewangelickiego Kościoła Niemiec (EKD).„Ewangelicki Kościół Niemiec (EKD) błogosławi związki homoseksualne. Nie mogą być odrzuceni, jeżeli proszą o błogosławieństwo dla ich wspólnego życia”,,... Oczywiście Biblia nie wypowiada się na temat pozytywnie, dlatego nie możemy mówić o «Bożym przyzwoleniu» dla praktyk homoseksualnych."
Najbardziej biblijnymi kościołami w tej kwestii są kościoły prawosławne, kościoły zielonoświątkowe, Kościół Baptystów. Do tej pory nigdzie i na żadnym szczeblu nie pojawiły się głosy popierające praktyki homoseksualne i biseksualne, a wydane dokumenty i oświadczenia są jednoznaczne.
Kościół Rzymsko-Katolicki, poza niesfornymi wystąpieniami i działaniami swoich niektórych biskupów, opatów, zakonników, też nie pozostawia w tej materii niejednoznaczności.
W Deklaracji Persona humana czytamy:
"homoseksualistów należy przyjmować z rozważną łagodnością i wzbudzać w nich nadzieję, że kiedyś przezwyciężą swoje trudności i swoje wyobcowanie społeczne. ...Osoby homoseksualne są wezwane do czystości" (KKK 2359). Czystość należy rozumieć jako powstrzymywanie się od stosunków. Dokument ten wskazuje, że homoseksualista jest wezwany do złożenia z siebie swego rodzaju ofiary połączonej z ofiarą krzyża Jezusa Chrystusa.

Myślę, że jednak najlepszym źródłem informacji jest Biblia, gdzie sam Bóg przez swoich proroków i apostołów przekazał swoje zdanie na ten temat.
(I Mojżeszowa 1,27-28; Księga Rodzaju 1,27-28)

"Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz, na obraz Boży go stworzył: stworzył mężczyznę i niewiastę. Po czym Bóg im błogosławił, mówiąc do nich: «Bądźcie płodni i rozmnażajcie się ...»"


(I Mojżeszowa 1,18-25; Księga Rodzaju 1,18-25)

"Potem Pan Bóg rzekł: «Nie jest dobrze, żeby mężczyzna był sam; uczynię mu zatem odpowiednią dla niego pomoc». Ulepiwszy z gleby wszelkie zwierzęta lądowe i wszelkie ptaki powietrzne, Pan Bóg przyprowadził je do mężczyzny, aby przekonać się jaką on da im nazwę. ... I tak mężczyzna dał nazwy wszelkiemu bydłu, ptakom powietrznym i wszelkiemu zwierzęciu polnemu, ale nie znalazła się pomoc odpowiednia dla mężczyzny. Wtedy to Pan sprawił, że mężczyzna pogrążył się w głębokim śnie, i gdy spał, wyjął jedno z jego żeber, a miejsce to zapełnił ciałem. Po czym, Pan Bóg z żebra, które wyjął z mężczyzny, zbudował niewiastę. A gdy ją przyprowadził do mężczyzny, mężczyzna powiedział: «Ta dopiero jest kością z moich kości i ciałem z mego ciała! Ta będzie się zwała niewiastą, bo ta z mężczyzny została wzięta.» Dlatego to mężczyzna opuszcza ojca swego i matkę swoją i łączy się ze swoją żoną tak ściśle, że stają się jednym ciałem."


(I Mojżeszowa 19,1-25; Księga Rodzaju 19,1-25)

„Owi dwaj aniołowie przybyli do Sodomy wieczorem... Zanim jeszcze udali się na spoczynek, mieszkający w Sodomie mężczyźni, młodzi i starzy, ze wszystkich stron miasta, otoczyli dom, wywołali Lota i rzekli do niego: «Gdzie tu są ci ludzie, którzy przyszli do ciebie tego wieczoru? Wyprowadź ich do nas, abyśmy mogli z nimi poswawolić!».... A potem ci dwaj mężowie rzekli do Lota: «Kogokolwiek jeszcze masz w tym mieście, zięciów, synów i córki oraz wszystkich bliskich, wyprowadź stąd. Mamy bowiem zamiar zniszczyć to miasto, ponieważ oskarżenie przeciw niemu do Pana tak się wzmogło, że Pan posłał nas, aby je zniszczyć».....Słońce wzeszło już nad ziemią, gdy Lot przybył do Soaru. A wtedy Pan spuścił na Sodomę i Gomorę deszcz siarki i ognia od Pana [z nieba]. I tak zniszczył te miasta oraz całą okolicę wraz ze wszystkimi mieszkańcami miast, a także roślinność."

(III Mojżeszowa 18,22-23, Księga Kapłańska 18,22-23)

"Nie będziesz obcował z mężczyzną, tak jak się obcuje z kobietą. To jest obrzydliwość! Nie będziesz obcował cieleśnie z żadnym zwierzęciem; przez to stałbyś się nieczystym. Także i kobieta nie będzie stawać przed zwierzęciem, aby się z nim złączyć. To jest sromota!"


(III Mojżeszowa 20,13, Księga Kapłańska 20,13)

"Ktokolwiek obcuje cieleśnie z mężczyzną, tak jak się obcuje z kobietą, popełnia obrzydliwość. Obaj będą ukarani śmiercią, sami tę śmierć na siebie ściągnęli."


(List do Rzymian 1,18-32)

"Albowiem gniew Boży ujawnia się z nieba na wszelką bezbożność i nieprawość tych ludzi, którzy przez nieprawość nakładają prawdziwe pęta. To bowiem, co o Bogu można poznać, jawne jest wśród nich, gdyż Bóg im to ujawnił. Albowiem od stworzenia świata niewidzialne Jego przymioty - wiekuista Jego potęga oraz bóstwo - stają się widzialne dla umysłu przez Jego dzieła, tak że nie mogą się wymówić od winy. Ponieważ, choć Boga poznali, nie oddali Mu czci jako Bogu i Mu nie dziękowali, lecz znikczemnieli w swoich myślach i zaćmione zostało bezrozumne ich serce. Podając się za mądrych stali się głupimi. I zamienili chwałę niezniszczalnego Boga na podobizny i obrazy śmiertelnego człowieka, ptaków, czworonożnych zwierząt i płazów. Dlatego wydał ich Bóg poprzez pożądania ich serc na łup nieczystości, tak iż dopuszczali się bezczeszczenia własnych ciał. Prawdę Bożą przemienili oni w kłamstwo i stworzeniu oddawali cześć, i służyli jemu, zamiast służyć Stwórcy, który jest błogosławiony na wieki. Amen. Dlatego to wydał ich Bóg na pastwę bezecnych namiętności: mianowicie kobiety ich przemieniły pożycie zgodne z naturą na przeciwne naturze. Podobnie też i mężczyźni, porzuciwszy normalne współżycie z kobietą, zapałali nawzajem żądzą ku sobie, mężczyźni z mężczyznami uprawiając bezwstyd i na samych sobie ponosząc zapłatę należną za zboczenie. A ponieważ nie uznali za słuszne zachować prawdziwe poznanie Boga, wydał ich Bóg na pastwę na nic niezdatnego rozumu, tak że czynili to, co się nie godzi. Pełni są też wszelakiej nieprawości, przewrotności, chciwości, niegodziwości. Oddani zazdrości, zabójstwu, waśniom, podstępowi, złośliwości; potwarcy, oszczercy, nienawidzący Boga, zuchwali, pyszni, chełpliwi, w tym co złe - pomysłowi, rodzicom nieposłuszni, bezrozumni, niestali, bez serca, bez litości. Oni to, mimo że dobrze znają wyrok Boży, iż ci, którzy się takich czynów dopuszczają, winni są śmierci, nie tylko je popełniają, ale nadto chwalą tych, którzy to czynią."


(I List do Koryntian 6,9-10)

"Czyż nie wiecie, że niesprawiedliwi nie posiądą królestwa Bożego? Nie łudźcie się! Ani rozpustnicy, ani bałwochwalcy, ani cudzołożnicy, ani rozwiąźli, ani mężczyźni współżyjący z sobą, ani złodzieje, ani chciwi, ani pijacy, ani oszczercy, ani zdziercy nie odziedziczą królestwa Bożego."


(I List do Tymoteusza 1,8-11)

"Wiemy zaś, że Prawo jest dobre, jeśli je ktoś prawnie stosuje, rozumiejąc, że Prawo nie dla sprawiedliwego jest przeznaczone, ale dla postępujących bezprawnie i dla niesfornych, bezbożnych i grzeszników, dla niegodziwych i światowców, dla ojcobójców i matkobójców, dla zabójców, dla rozpustników, dla mężczyzn współżyjących z sobą, dla handlarzy niewolnikami, kłamców, krzywoprzysięzców i [dla popełniających] cokolwiek innego, co jest sprzeczne ze zdrową nauką, w duchu Ewangelii chwały błogosławionego Boga, którą mi zwierzono."


Niektórzy, będąc katolikami i czytając powyższe wyjątki z Pisma Świętego mogą dojść do błędnego wniosku, że Kościół odnosi się do seksualności w ogóle niechętnie. Jest to jednak nieprawda. Niechętne podejście do seksualności prezentują tylko kościoły katolickie, przede wszystkim Kościół Rzymsko-Katolicki. Natomiast pozostałe kościoły (w tym i kościoły prawosławne) mają bardzo pozytywny stosunek do tych zagadnień. Jak wiadomo chrześcijaństwo opiera się na dwóch filarach: Biblii i Tradycji. Różnica między kościołami wynika stąd, że kościoły prawosławne i protestanckie opierają swoje nauczanie przede wszystkim na Biblii, a nauczanie tzw. Tradycji dostosowują i weryfikują względem Pisma Świętego. Po prostu tutaj bezwzględne pierwszeństwo ma Słowo Boże, choć muszę przyznać, że w kościołach wschodnich w niektórych kwestiach daje się prymat nauce św. Augustyna.
W przypadku Kościoła Rzymsko-Katolickiego sprawa przedstawia się odmiennie. To papież ustala, jak należy odczytywać i interpretować Biblię i Tradycję, Tradycja zaś jest co najmniej równorzędna w stosunku do Biblii. W sprawach seksualności Tradycja ma pierwszeństwo przed Słowem Bożym. Jak się za chwilę będzie można przekonać, w tej denominacji hierarchia ważności nauczania jest następująca: papież, Tradycja, Biblia.
Najpierw postaram się przedstawić stanowisko Kościoła Rzymsko-Katolickiego.
/większość zamieszczonych tu fragmentów została uzgodniona z polskim przekładem książki Uty Ranke-Heinemann - Eunuchy do Raju/
Żeby zrozumieć stosunek tego Kościoła musimy się cofnąć do historii, zasięgnąć opinii niektórych ojców Kościoła (św. Augustyna, św. Tomasza z Akwinu), a nawet sięgnąć do dzieł "starszych braci w wierze". Oto co sądził grecki Żyd Filon.
"My, potomkowie Hebrajczyków, mamy szczególne obyczaje i obrzędy. Zawierając małżeństwo łączymy się czyści ze swymi czystymi oblubienicami i za cel stawiamy sobie nie rozkosz, lecz płodzenie legalnego potomstwa" (O Józefie 9,43)
Gdzie indziej pisał, że gdy ktoś świadomie żeni się z kobietą niepłodną, to kieruje się jedynie lubieżnością i jest tylko godny potępienia, bo "uprawia nieurodzajną i kamienistą rolę".
I jeszcze jeden cytat: "Ci, którzy podczas spółkowania powodują jednocześnie niszczenie nasienia, są niewątpliwie nieprzyjaciółmi natury" (O poszczególnych prawach 3,36).
Te "wspaniałe" myśli zdołały niestety zarazić niektórych ojców Kościoła.
Według św. Augustyna seks w małżeństwie musi służyć tylko płodzeniu dzieci. Jeśli dzieje się inaczej, np. małżonkowie współżyją ze sobą z miłości do siebie, to mamy do czynienia z grzechem śmiertelnym. Oto parę idei z jego dzieł. Augustyn jako pierwszy powiązał grzech pierworodny z rozkoszą seksualną w małżeństwie. Jak pamiętamy, po zgrzeszeniu, Adam i Ewa wstydzili się swojej płciowości i zakrywali intymne części ciała. Augustyn wysnuł stąd wniosek, że chcieli oni ukryć, te miejsca, gdzie pierwszy grzech przekazywany jest dalej. Mówił, że ludzie przed grzechem pierworodnym rozmnażali się nie poprzez współżycie, ale jak anioły. Ta idea tak ciążyła na jego umyśle, że posunął się nawet do takiego stwierdzenia:
"Bez jakiejkolwiek przyjemności cielesnej został spłodzony i poczęty Chrystus i dlatego pozostał wolny także od wszelkiego splamienia przez grzech pierworodny" (Enchir 13,41).
"Jest nieodzowne i haniebne obcować z żoną, unikając przy tym poczęcia potomstwa; tak czynił Onan, syn Judy, i dlatego uśmiercił go Bóg"
"Z powodu wspólnego powstrzymywania się od cielesnego zespolenia twój mąż nie przestaje być twoim małżonkiem. Raczej tym świętszymi małżonkami pozostaniecie, w im bardziej uświęcony sposób będziecie wspólnie dochowywać swego postanowienia" (Ep. 262,4)
Te myśli wywarły ogromne piętno na następne pokolenia, aż do czasów dzisiejszych. Stopniowo wprowadzano (przez walkę) celibat, uzakonnienie świeckich, ostre przepisy religijne, odpustowe. Oto co można było znaleźć w księgach pokutnych.

Księga (ok. 690r) pokutna Theodora - arcybiskupa Canterbury przewidywała:

Księga Egberta przewidywała za systematyczne odchodzenie od dozwolonej pozycji (np. gdy kobieta była na mężczyźnie) trzy lata pokuty.
W okresie scholastyki te myśli osiągnęły swoją głębię. Mało znany mnich kamedulski, Huguccio (zm. 1210) głosił, że każdy kto odczuwa kiedykolwiek i jakąkolwiek rozkosz popełnia ciężki grzech. Nie było ważne, czy odczuwa ją prostytutka, gwałcona kobieta, chłopiec mający nocną polucję czy płodzący małżonek.
Podobną linię prezentował św. Tomasz z Akwinu.
Powtarzał wielokrotnie sentencję Hieronima, jakoby ludzie w stanie dziewictwa otrzymują 100% nagrody w Niebie, owdowiali - 60%, żonaci zaś - 30%.
"Sądzę, że nic bardziej nie strąca ducha męskiego w niziny niż pieszczoty żony i owo zetknięcie się ciał, bez którego mężczyzna nie może posiąść swej żony" (Summa Theologica 2-2 q.151 a. 3 ad 2).
Oto jak "św." Tomasz wyrażał się w swym dziele "Summa Theologica I" o akcie miłości małżeńskiej: nieczystość (immundiatia), skaza (macula), odraza (foeditas), haniebność (turpidudo), niesława (ignominia), wynaturzenie (deformitas), choroba (morbus), zepsucie nienaruszalności (corruptio integritatis).
Nic więc dziwnego, że dziewictwo stało i stoi do tej pory wyżej niż, uświęcony i błogosławiony przez Boga, akt małżeński.
W czasach nam nie odległych tak oto pisał teolog moralny Jean Pierre Gury (1850)w dziele "Teologia moralna II": ".. kobieta grzeszy ciężko, gdy skłania męża, choćby pośrednio lub milcząco, do nadużywania małżeństwa (przyp. a. - do stosunku uwzględniającego antykoncepcję), narzekając na mnogość dzieci, trudy rodzenia lub wychowania, a także gdy oświadcza, że podczas następnego porodu umrze."
Papież Paweł VI 1968r w encyklice "Humanae vitae" tak pisał:
Nie ulega żadnej wątpliwości, że rozumne i wolne kierowanie popędami wymaga ascezy, ażeby znaki miłości, właściwe dla życia małżonków, zgodne były z etycznym porządkiem, co konieczne jest zwłaszcza dla okresowej wstrzemięźliwości. ... Jednakże to opanowanie, w którym przejawia się czystość małżeńska, nie tylko nie przynosi szkody miłości małżeńskiej, lecz wyposaża ją w nowe ludzkie wartości. .. Opanowanie to przynosi życiu rodzinnemu obfite owoce w postaci harmonii i pokoju oraz pomaga w przezwyciężaniu innych jeszcze trudności; sprzyja trosce o współmałżonka i budzi dla niego szacunek, ..."
Obecny papież Jan Paweł II kontynuuje tą linię.
W adhortacji apostolskiej z 1981r pt. "Familiaris consortio" stwierdza, że małżonkowie poprzez własną wstrzemięźliwość, znajdują się przynajmniej przez kilka dni w pobliżu stanu dziewiczego, w stanie wyższego (najwartościowszego) istnienia.
Jakiś czas temu Katolicka Agencja Informacyjna podała następującą wiadomość: Papieska Rada d/s Rodziny wydanym dokumencie z 1997r "Wademekum dla spowiedników o niektórych tematach moralnych związanych z życiem małżeńskim" stanowczo sprzeciwiła się sztucznej antykoncepcji, aprobując jedynie, jak to określono, naturalne akty płciowe małżonków, które nie są sprzeczne z prokreacyjnym celem związku małżeńskiego. Z całą mocą stwierdza się, że potępienie antykoncepcji "jest ostateczne i nieodwołalne", gdyż "kaleczy ona prawdziwą miłość i odmawia Bogu suwerennej roli w przekazywaniu życia ludzkiego".
Tak mniej więcej wygląda sprawa w Kościele Katolickim.

W przypadku kościołów protestanckich i prawosławnych są pewne między nimi różnice, jednak zasadnicze zapatrywanie jest bardzo podobne.
Uważa się, że małżeństwo i akt seksualny pomiędzy małżonkami są błogosławione i święte, bo stworzone przez Boga: (Księga Rodzaju 1:31)

"A Bóg widział, że wszystko, co uczynił, było bardzo dobre."

Akt małżeński nie służy jedynie prokreacji, ale przede wszystkim pogłębianiu i budowaniu miłości pomiędzy małżonkami.
(Księga Przysłów 5:15-20)

"Pij wodę z własnej cysterny, tę, która płynie z twej studni. Na zewnątrz mają bić twoje źródła? Tworzyć na placach strumienie? Niech służy dla ciebie samego, a nie innym wraz z tobą; niech źródło twe świętym zostanie, znajduj radość w żonie młodości. Przemiła to łania i wdzięczna kozica, jej piersią upajaj się zawsze, w miłości jej stale czuj rozkosz! Po cóż, mój synu, upajać się obcą i obejmować piersi nieznanej?"

(Księga Przysłów 18:22)

"Kto znalazł żonę - dobro znalazł i zyskał łaskę u Pana."

(Syracha 27:13)

"Wdzięk żony rozwesela jej męża, a mądrość jej orzeźwia jego kości."

(1 list do Koryntian 7:1-6)

"A teraz o czym pisaliście: Dobrze jest, jeżeli mężczyzna nie dotyka kobiety; Jednak ze względu na niebezpieczeństwo wszeteczeństwa, niechaj każdy ma swoją żonę i każda niechaj ma własnego męża. Mąż niechaj oddaje żonie, co jej się należy, podobnie i żona mężowi. Nie żona rozporządza własnym ciałem, lecz mąż; podobnie nie mąż rozporządza własnym ciałem, lecz żona. Nie strońcie od współżycia z sobą, chyba za wspólną zgodą do pewnego czasu, aby oddać się modlitwie, a potem znowu podejmujcie współżycie, aby was szatan nie kusił z powodu niepowściągliwości waszej. A to, co mówię, jest zaleceniem, a nie rozkazem."

We współczesnych badaniach językoznawców wskazuje się, że pierwszy werset jest pytaniem retorycznym podobnym do tych, w innych listach, nawiązujących do zapytań. Takie też są nowe, wspólne przekłady katolicko-protestanckie ("Czy dobrze jest, jeżeli mężczyzna nie dotyka kobiety?"). Wtedy cały ten fragment ma jednoznacznie pozytywny wydźwięk.
Jak można zobaczyć, obraz seksualności jest bardzo pozytywnie przedstawiony w Biblii, choć oczywiście w ramach małżeństwa. Nie jest natomiast, w żaden sposób, tolerowany homoseksualizm. Przesłanie jest jednoznaczne i nie budzące wątpliwości. Ten, kto chce się uznawać za chrześcijanina, nie może zaakceptować praktyk homoseksualnych u siebie, czy u innych, nie może głosić inaczej niż jest napisane. Na koniec proponuję przeczytać te oto wersety, zwłaszcza tym, którzy mają zakusy zmieniać Słowo Boże: (Ewangelia wg Mateusza 5:18-19)

"Zaprawdę bowiem powiadam wam: Dopóki niebo i ziemia nie przeminą, ani jedna jota, ani jedna kreska nie zmieni się w Prawie, aż się wszystko spełni. Ktokolwiek więc zniósłby jedno z tych przykazań, choćby najmniejszych, i uczyłby tak ludzi, ten będzie najmniejszy w królestwie niebieskim. A kto je wypełnia i uczy wypełniać, ten będzie wielki w królestwie niebieskim."


Literatura źródłowa i uzupełniająca:
prof. Zbigniew Lew-Starowicz, Seks dojrzały
dr. Kazimierz Imieliński, Życie intymne człowieka - psychofizjologia.
dr. Kazimierz Imieliński, Człowiek i seks
dr. Kazimierz Imieliński, Seksuologia kulturowa. (praca zbiorowa)
prof. Jerzy Aleksandrowicz, Zaburzenia nerwicowe
dr Karen Horney, Nerwica, a rozwój człowieka
prof. Antoni Kępiński, Psychopatologia nerwic
prof. dr Mieczysław Szymczak, Słownik języka polskiego PWN
ks. Kazimierz Dynarski SAC, PISMO ŚWIĘTE STAREGO I NOWEGO TESTAMENTU wydawnictwa PALLOTTINUM ("Tysiąclatka")
materiały źródłowe w tłumaczeniach i w oryginale (teksty ojców Kościoła)
Dariusz Bywalec, program Biblia v1.4
prof. dr teol. Uta Ranke-Heinemann, Eunuchen für das Himmelreich
różne publikacje z zakresu psychiatrii i psychologii klinicznej


Data publikacji: 16.09.2000